Wspomniana już wcześniej ekipa narciarska :D
Ale wygląda na to, że to był mój pierwszy i ostatni wypad na narty w tym sezonie.
Skręciłam wczoraj noge w kolanie. Mam szyne od uda do kostki, która waży chyba pół tony.
I tu MUSZĘ podziękować:
Jarkowi ( Pindzie xD)- za transport do szpitala i dzielne czekanie razem ze mną na izbie przyjęć. No i oczywiście jeszcze za zwiezienie na sankach do domu i za masę innych rzeczy xD
Piotrkowi - za to samo co wyżej ;)
Natalii- za to, że też jej się tam chciało siedzieć i pocieszać mnie ;) ( przypominam, my się znamy! ;P Żebyście nas poraz n nie przedstawiali ;))
No i ogólnie dupa zbita. Kuśtykam jak debil, potrzebuje pomocy innych. Do tego przeciwzakrzepowe zastrzyki w brzuch, leki przeciwbólowe i jeszcze coś...
A miałam pracować z końmi ^^
Jak na razie kolano przegrywa 0:1 ze Złotym. Cytując 'takie życie koniarza' ;]
Pogoda też ch.jowa ;]