i chociaż czas, pewnie odmieni kiedyś nas
mów tak
W szarych swetrach kryjąc się
przed światami
skomplikowanymi.
Przed światami o złożonych
strukturach
i kolcach raniących.
W tych swetrach mogłabym
dotknąć twoich ust
kilkoma palcami,
kilkoma
westchnieniami i
och
nauczyć miłości.
Was,
chudych i doskonałych.
Rozpuszczam włosy, chowając
twarz
w zwojach tysięcy fryzur.
I nie widać mnie już, bo
jestem
tylko
koncepcją.
Stałam się szkicem własnych ideii,
o charakterze czysto
niewyspanym.