1723.

Hej! Wczoraj późnym wieczorem wróciliśmy z naszego wyjazdu urlopowego. Postawiliśmy na Zakopane.

Pierwszy dzień był bardziej rozpoznawczy, bo dojechaliśmy później niż planowaliśmy przez korki. A potem szukaliśmy czegoś do jedzenia przez 1,5 h :')

Drugiego dnia zdobyliśmy Gubałówkę. Coś pięknego, pogoda nam dopisała. Ale niestety moje buty się nie spisały i mam straszną ranę na stopie do dzisiaj. Potem Kościelisko, ale niestety ulewa nas przegoniła.

Trzeciego dnia dojechał do nas mój brat z dziewczyną. Pierwszym naszym planem był Kasprowy Wierch. Ale kiedy po długiej wędrówce dotarliśmy pod kolejkę niestety okazało się, że jest za dużo ludzi. Podpytaliśmy się ludzi, który byli na początku kolejki - okazało się, że czekają już trzy godziny czyli od 6 rano. :o Spasowaliśmy. Kasprowy Wierch mamy w planach latem. Więc zrobiliśmy sobie długi spacer po mieście, kończąc go na Wielkiej Krokwi i atrakcjach pod nią.

Czwartego dnia poszliśmy na narty. Z naszej czwórki tylko mój brat jeździł kiedykolwiek, ale około 10 lat temu. Więc wykupiliśmy instruktora (swoją drogą przesympatyczny instruktor nam się trafił) i wypożyczyliśmy sprzęt. W sumie byliśmy na stoku 1,5h i padliśmy. Nie sądziłam, że narty to taka frajda, która angażuje tyle mięśni naszego ciała. Zdecydowanie to nie był nasz pierwszy i ostatni raz, tym bardziej że wszyscy szybko załapaliśmy o co w tym chodzi. Potem obiad, Krupówki i park z wielkim napisem ZAKOPANE. Powrót męczący, wracaliśmy trzy godziny. Mnóstwo wypadków i co za tym idzie korków.

Góry, piękny widok, dużo śniegu... ale miasto samo w sobie nie zachwyciło mnie ani trochę. W przyszłości na pewno nie będziemy nic tam wynajmować. Lepiej coś w okolicznych wioskach i ewentualnie pojechać tam na jeden dzień - a już na pewno nie w czasie pandemii. Trochę się zawiodłam na ludziach. Patrząc na to, że to górskie miasto i jest tam pełno turystów sądziłam, a nawet byłam pewna, że to będzie główny ośrodek strajkujących przedsiębiorców - a tu nic bardziej mylnego. Przez cztery dni pobytu widzieliśmy tylko jedną restaurację, w której można było zjeść na miejscu :( reszta zamknięta, część nawet nie serwuje posiłków na wynos. Baseny zamknięte, nie mówiąc o Aqua Parku.

W sobotę dodatkowo mieliśmy nieprzyjemny incydent. Na parkingu podziemnym Lidla ktoś wjechał samochodem? wjechał wózkiem? uderzył pięścią? kopnął nogą? w samochód mojego Rafała, robiąc duże wgniecenie w dwóch miejscach i zdarcie lakieru, a dodatkowo ten ktoś wyrwał tylną wycieraczkę. Nie rozumiem takich ludzi, naprawdę. Co mu to dało? Mam nadzieje, że tej osobie to bokiem wyjdzie. Wygląda to na perfidne zachowanie, nie wypadek. Wróciliśmy do sklepu, sądząc że nam pomogą, bo kamery na parkingu były. Ale oczywiście, że nie. Zakrywają się policją. Chcieliśmy mieć tylko pewność, że to zdarzenie widać na kamerach, nim zgłosimy to na policję. Niestety. Więc odpuściliśmy, bo zapewne cała procedura trwałaby kilka dni... Gdyby to było w Krakowie i bylibyśmy na miejscu to na pewno nie zostawiłabym tego tak. Chamstwo. Ludzie to mendy, kolejny raz się o tym przekonałam.

A tym czasem pora wrócić do rzeczywistości. Dzisiaj rozpoczęłam nowy semestr na studiach. Przeraża mnie ile będę siedzieć przy komputerze, ale trzeba zacisnąć zęby. Trzymajcie się ciepło i korzystajcie z tych ciepłych dni, które mamy. :)