Humor taki sobie. Zastanawiam się, czy ktoś ze szkoły jeszcze o mnie pamięta. Mam głęboką nadzieję, że tak. Do szkoły pójdę w poniedziałek, miałam iść jutro, ale za cholerę mi się nie chce. Chyba polubiłam to siedzenie w domu i brak obowiązków szkolnych. Fajnie jest tak nic nie robić, siedzieć i rozmyślać, a od czasu do czasu coś poczytać, napisać, a nawet coś ugotować. Dobrze mi tak. Tylko naprawdę, cholernie się boję, ze większość ludzi się ode mnie odzwyczaiła. Byłoby naprawdę fatalnie. Nienawidze tych swoich beznadziejnych myśli, a dręczą mnie one prawie non stop.
To nic osobistego, naprawdę, zastanawiam się tylko jaki masz dzisiaj nastrój, co robisz i czy czasami o mnie sobie pomyślisz. Przypomniało mi się coś, czego mi nie powiedziałeś, ciekawe czy o tym pamiętasz.. Odpowiedź brzmi, oczywiście, że nie pamiętasz, przecież ja już nie istnieje w Twoich myślach. Fajnie tak dla kogoś nie istnieć po tym wszystkim. Gdyby ktoś teraz zapytał mnie, jakiego miesiąca najbardziej nienawidze, wymieniłabym trzy miesiące : sierpień - bo Cię wtedy poznałam, listopad - bo wtedy, kiedy cierpiałam najmocniej na świecie, pokazałeś mi jak bardzo mogę na Ciebie liczyć, grudzień - bo wtedy ostatni raz widziano nas razem jako przyjaciół.