photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
koń .
Dodane 13 WRZEŚNIA 2010 , exif
22
Dodano: 13 WRZEŚNIA 2010

koń .


życie mnie tego nauczyło. Nie wierze ludziom. Nie wierze w to co mówią. Przykro mi. Tobie również nie jestem w stanie uwierzyć..


 

 

Dzień 36

Wstaje pierwsza. Patrzę jak Jessica, Marcel i Alan śpią. Postanawiam rozprostować kości więc wychodzę. Wyciągam się i ziewam strasznie. Nagle moje serce przestaje bić na widok konia. Skąd do cholery koń na takim zadupiu w środku lasu. Wbiegam do namiotu.
-alan! Alan! - szarpię go za ramie. -Wstawaj!-otwiera oczy , a ja nawet nie patrząc czy wstaje chwytam aparat i szybko wychodzę. Zamierzam zrobić im zdjęcie. Pstrykam jedno,i bateria mi pada.
-Cholera!-klnę pod nosem .
-Dlaczego mnie zbudziłaś? -dostrzegam, że Alan wychodzi własnie z namiotu. Przystaje i podobnie do mnie wyciąga się.
-Patrz!Musisz to zobaczyć! - milknę, gdy zdaje sobie sprawe, że konia/koni już nie ma.
-Ehem. Bardzo ładny krajobraz. A nie mógł poczkać tak do tej 9 ? -pyta niby ironicznie ale widze jak się uśmiecha.
-Tam był.. tam był koń! -mówie, a on zaczyna się śmiać.
-Mika, jestesmy w samym środku lasu. Co robiłby tu koń?
-Przecież wiem, co widziałam!-mówie lekko wkurzona, ale widząc jak Alan się śmieje dodaje - a zresztą nie ważne.
-Ej, nie obrażamy sie.-obejmuje mnie a mi nagle się przypomina. ale jestem głupia. Włączam aparat i pokazuje mu zdjęcie,aparat natychmiast siada, ale zdąrzył jeszcze pokazać to co miał. -Chyba jestem Ci winny przeprosiny.-mówi. Rozmawiamy sobie, siadamy na klodach, a po chwili dołanczają do nas Jess i MArecel. Tańczymy taniec deszczu, a potem stwierdziwszy że to był głupi pomysł- tańczymy taniec słońca. Zwijamy się około 14 po zjedzeniu obiadu z puszki. idziemy w czwórkę przez las trzymając się za ręce i śpiewając piosneki. Uczymy Marcela tych po Polsku. już dawno nie byłam tak szczęśliwa.  ;)) Siadamy potem u mnie na tarasie, przynoszę lody i zajadamy się nimi do wieczora. Teraz, siedze i pisze. Przygotowałam się prędzej,czytaj przebrałam, umyłam , wymalowałam bo wybieramy się wszyscy do wesołego miasteczka. Będzie fajnie :)))

 


 

 

 

5 najfajniejszych wspomnień z dzieciństwa
1. Wypady weekendowe z mamą do Gdańska. nie jestem w stanie policzyć ile tygodni, dni, a nawet może miesięcy spędziłam z mamą na Motławie. W każdy weekend przez cztery lata jeżdziłyśmy nad morze, i do Gdańska.
2.Wypady z wujkami nad jeziora, do lasów i na festyny. To oni poniekąd zastępowali mi ojca. Fantastyczne mam wspomnienia z czasów kiedy każde zadrapanie na kolanie obwiązywałam chustką z ukochaną postacią z jakieś bajki.
3.Wczasy w Szarlocie, coroczne, dopóki nie skończyłam 8 roku życia. Ponieważ ośrodek <nie PLO!> należał do mojej rodziny bywaliśmy tam codziennie w wakacje, a kiedy mama brała urlop dwutygodniowy, to całe 14 dni spędzałam na czyszczeniu kajaków, graniu w tenisa, i zabawie z dziecmi które przyjeżdzały z róznych części Polski. Najbardziej zapadł mi w pamięci chłopczyk o imieniu Marcin/Maciej/Michał. <cholipa. imienia nie pamiętam> Wiem, że był z Warszawy. I wiem, że był moim chłopakiem ! Miałam całe 6 lat! :)
4.Zabawy w piaskownicy z moimi przyjaciółmi z podwórka. Kręcilismy filmy, bez kamery. naszymi widzami były wścibskie sąsiadki. Powiem wam, że te filmy były naprawdę niezłe. Czasami nawet szliśmy pod szpital, by 'nakręcić' scenę. ;)albo nad gałkę! Jeena. Będzie mi tego brakowało. Szkoda, że czasy dzieciństwa tak szybko przemijają..
5.Posiadanie psa Rambo. :) ehh i ahh. Dosłownie. Rambo był świetnym przyjacielem, a jak na owczarka niemieckiego baaardzo spokojnym. Miałam trzy, może cztery lata,kiedy moim ulubionym zajęciem było trzymanie go za ogon.On też to lubił. Zawsze mnie ciągnął. Mniej lubiła to moja mama, która narzekała na zdarte skarpety. Rambo to był bardzo inteligentny pies. Zawsze siedział w progu pokoju dopóki, ktoś nie zaprosił go do środka.Jak szłam z mamą po klatce i powiedziałyśmy:"Rambooo, to my!" to przestawał szczekać, wskakiwał na klamkę i otwierał nam drzwi.Po dziś dzień mamy na drzwiach zadrapania. A jak skakalam w gumę, i jak powiedziałam mu "siad" a potem zaczepiłam o niego gumkę - siedział wytrwale, aż mi się znudziło. Nawet pod koniec swojego życia, kiedy to strasznie cierpiał w skutek choroby zawsze chętnie się ze mna bawił.Płakałam strasznie kiedy go uśpiono.


 

 

 

Kiedy byłam w podstawówce, kazano napisać kim będę gdy dorosnę.

Napisałam więc 'szczęśliwa'. Powiedzieli, że nie zrozumiałam o co chodziło w zadaniu.

Ja odpowiedziałam, że nie zrozumieli o co chodzi w życiu.

Komentarze

thisisthelifeee Noo wyluzowany. dobre słowo. On jest dla mnie czasami jak taki kumpel. ; ))
Przekażę. ; DD
13/09/2010 22:37:59

Informacje o emotion


Inni zdjęcia: Gimnastyka wodna bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24