basen rodziców żabojada. Wika uczy Oliwie, jak nie zatonąc. xDD
wczorajszy dzień był do duuupy! i nie bede zwalac tu na jakiś piątek. Nie wierze w takie sprawy.
Gruby benos to pedał i w dodatku pluje do pizzy. Serioo !:D
dzień szósty.
ojeeej. Doczekałam się.Wczoraj kładąc się do łóżka,po dość ciężkim dniu-usłyszałam, że ktoś mnie woła. Wszędzie poznałabym ten głos.Spojrzałam na śpiącą mamę i przeszłam do łazienki. otworzyłam okno i zobaczyłam go.Moje serce fikneło z pareset koziołków,a w brzuchu poczułam to świetnie znane uczucie motylków. Moja miłość. Moja wielka, wakacyjna, niemożliwa miłość. Znów stał przede mną, w tym samym miejscu,z tym samym uśmiechem i z tą samą różą co zawsze w ręku. Pamietam, jak niemal poczułam jego zapach.
-Halo Mika.. - powiedział.-Pewnie nie mam prawa prosić, ale wyjdziesz ?
< UWAGA! ZAZNACZAM,ŻE KAŻDĄ WYPOWIEDZ MOICH PRZYJACIÓŁ UMIESZCZAJĄC TU, POPRAWIAM Z BŁĘDÓW!! >
-Pewnie nie masz.- mówie,zabieram buty z przedpokoju,wracam do łazienki i przekładam nogę przez parapet.Staram sie nie mysleć o tym, że jestem w pidzamie.Witam się z nim można powiedzieć, że czule<wstydniś> i potem idziemy do Kurparku. Noc jest ciepła,duszna i parna. Cieszę sie , że jest grubo po północy, i że nikt nie zobaczy mnie w moich superowych dresach.smiejemy się , rozmawiamy i cieszymy sobą nawzajem. Jedno pytanie nurtuje mnie strasznie więc postanawiam je zadać.
- Dlaczego nie przyszłeś prędzej ?
-Muszę Ci coś powiedziec. - mówi, a ja już wiem, że nie wróży to niczego dobrego. - Nie przyszedłem, bo.. myślałem , że tu nie wrócisz.Przez rok leczyłem się z uczucia do Ciebie, a potem pojawiła się ona. Alinee . Nigdy nie porównywałem uczucia do niej , z tym do Ciebie. - puszczam jego rękę i przystaje. Wiem, że nie mam prawa czuć się oszukana, a tym bardziej zdradzona.. Bo przecież, ja w Polsce również prowadziłam normalne zycie uczuciowe.Ale.. niewiedziec czemu, myślałam że on będzie tu na mnie czekał. Że przyjade i znów będę jego dziewczyną. Było to dla mnie tak naturalne, jak fakt iż oddycham.- Nigdy nie pokocham kogoś tak mocno jak Ciebie. Ale nie mogę jej skrzywdzić..- zbiera mi się na płacz. Jak zawsze w takich sytuacjach. - Nie przychodziłem, bo bałem się , że uczucie wróci, i że nie będe mógł do niej wrócic.
-Dziś poczułeś sie na siłach ? -spytałam sarkastycznie.
-Nie. Ale dziś jest dokładnie dwa lata odkąd się znamy.
-Wróciło ? -pytam i walczę z łzami .
-To nie ma żadnego znaczenia. Nie zostawię jej. Nawet jeśli teraz miałoby mi pęknąć serce z miłości do Ciebie.- wystarczy. Czuje sie ponownie w swoim życiu, jak w tanim romansie.
-Dokąd idziesz ?
- Karmić kaczki. - rzucam.
-Nie ma ich o tej porze. Śpią.
-Nieszczęsliwi czasu nie liczą. - dodaje i uśmiecham się smutno.Dużo później,kiedy patrzę ne telefon orienuje się, że jest już po 4. Więc wracamy, żegnamy się, a potem Alan pomaga mi wejść do domu tak jak wyszłam . Z ulgą stwierdzam, że mama śpi.;]Wykończona padam na łóżko i śpię aż do 14. Wstaje, spotkam się z Jess i Margarett. Siedziemy w Kurparku i popijamy MezzomiX do późna. A teraz jestem tu. <czytaj na tarasie> i rozmyślam. Co to będzie ?
M: Prosiaczek zapier**dolił poduszke Kubusiowi i poszedł spać..
- teraz prawdziwych przyjaciół nie ma nawet w bajkach ..
W: Nie noo, dzięki xD