Zdjecie zostało zrobione jakieś osiem godzin temu. I wszystko byloby okey, gdyby nie fakt, że od tamtego czasu zawalił mi się świat. Norma prawda? Nie wiem, być może to przez chemioterapię, bądź przez zbliżające się wystawianie ocen - wszystko odczuwam dwa razy silniej. Nawet nie płakałam. Nie mam już siły płakać, a przecież to nie po raz pierwszy kiedy mój świat się wali i kończy. Możliwe, że Birbal miał rację. Z każdym razem boli bardziej, ale i z każdym razem jesteśmy silniejsi. Jestem dziś w rozsypce, ale równocześnie jestem dziś bardzo silna. Fantazje są proste. Przyjemność jest dobra, a podwójna przyjemność jest jeszcze lepsza. Cierpienie jest złe, a brak cierpienia jest lepszy. Ale rzeczywiście jest inna. Cierpienie ma nam coś uświadomić. W razie nadmiaru przyjemności zaczyna nas boleć brzuch i może to dobrze. Może pewne fantazje mają szansę spełnić się tylko w snach. Rozumiecie? Tylko w snach... To miało sie dziać jedynie tam...
W każdym bądź razie wszystko, co dostajemy od życia musimy przyjmować na barki i poradzić sobie z tym. Bo każdy ciężar jest do zrzucenia.
Ta istotka na zdjęciu ma dziś 9 urodziny i jest już jedyną osobą, którą w swoim życiu mam.
to przykre, nie sądzisz?