W nocy z 31 sierpnia na 1 września złożyłam sobie obietnicę, że nie będę już płakać, nigdy.
Dzisiaj ją złamałam.
Gdy znajduje się w pobliżu mnie nie mogę powstrzymać łez, same napływają mi do oczu, rozmazują obraz.
Trzesę się, spinam, panikuję, nie mogę się skupić, denerwuję się, stresuję, nie mogę na niego patrzeć, to boli.
Mam w sobie tyle gniewu, tyle łez do wypłakania, tyle słów do wypowiedzenia.
Liczę ile słów wymieniliśmy, kiedyś nie byłabym w stanie tego zrobić. Teraz robię to na palcach.
Wczoraj: 0
Dzisiaj: ok. 20.
Nie wiem jak to się stało, że byłam w stanie cokolwiek powiedzieć.