Takie mniej więcej mieliśmy miny po wyjściu ze studniówki na Klasztornej.
(Na zdjęciu nie ma Doktora, ale nie znalazłem zdjęcia nas trojga.)
Bilans wieczoru?
Dwie studniówki, bardzo miłe zaskoczenie Muchą, urwane lusterko, podróż przez syberię, toasty za ekipę Tunel, rozkminy na temat nadchodzącego przedsięwzięcia związanego z komunikacją miejską w Gdańsku, nieziemska polewka z Łotysza, który zupełnie nie ogarniał, i jeszcze parę innych.
Bardzo pozytywnie :)
Weekend mija dość leniwie, aczkowlwiek nie bezowocnie.
Przedłużam go sobie do jutra, celem małej wycieczki do Wejherowa.
Tyle w sumie, bo co.
Bawcie się dobrze.