Moje kochane pyszczki, drużyna, która wypchnęła za burtę Wielką (i nadal przeze mnie wielbioną) Brazylię. Zdjęcie ukradzione z fanpejdża fundacji Herosi na fejsie. Lato nie jest latem, raczej nieładną jesienią. Pewne potworne uczucie na t zżera mnie od środka i momentami nie pozwala normalnie oddychać. Coś się rusza, ale ślamazarnie. Nie lubię ludzi. Piję hektolitry kawy. Nie przestaję walczyć, ale ktoś mi chyba podprowadził broń. Chciałabym przez jeden dzień móc pospacerować po wrocławskim Rynku. Za rok.