Tęsknię za ciężarem aparatu w dłoniach. Szarpię się niemiłosiernie. Raz taplam się we własnej niemocy, a zaraz potem dopada mnie przeświadczenie, że mogę wszystko. Szkoda, że nie daję rady tego wykorzystać. Ale mam plan, całkowicie realny, wymagający jedynie wiary w to, że się uda. Zawsze łatwiej działać, kiedy ma się wyznaczony cel. Abstrahując - od paru miesięcy przekonuję się, że ten kraj jest dziwny. Okazuje się, że należy mieć receptę na soczewki kontaktowe, a w dodatki trzeba na nie czekać prawie tydzień. Może jednak przeproszę się z okularami. Coś się zmienia. Na lepsze. Niech nie przestaje.