wychodzę na ulice
widzę bloki
dobre mordy pod klatkami
betonu atrakcjami
witam się z ziomkami
już dwudziesta zero piec
a cel jeszcze nie obrany
po 2 piwach rozkminiany
słyszę dzwonek telefonu
to wariaty z wieniawy
temat mają ogarniany
tanie alkohole, jointy
więc zawijam na trzynache
zaraz do nich dojadę
bo tam jest wieniawa
gdzie wieczna zabawa
podczas krótkiej podróży
z fona lecą nuty
jakieś stare mochery
mają do mnie spruty
ale na nich wyjebane
bo chuj na nich kładę
w głowie tematy ważne
o życiowej egzystencji
w tak kurewskich warunkach
skurwysyńskich czasach
gdzie bogaty ma dobrze
a biednemu piach w oczy
jak tu żyć?
czy mam na to patenty?
dobre szponty, nielegale
na system wyjebane, frajerom wyrok daje
w płuca bucha wale
kombinuje stale
i jakoś daje rade.