Ostatnio trochę myślę, o życiu, o celach, o sobie. I widzę jak wiele emocji kryję i jak dobrze jest kiedy mogą one swobodnie przeciekać mi między palcami zmęczonych dłoni. Choć to bardzo denerwujące odkrycie, że jednak wcale nie jestem taka poukładana, jeżeli chodzi o innych ludzi. Mam tak samo mieszane uczucia do nich jak do samej siebie, a ich decyzje odbijają się na mnie tak samo gwałtownie jak na nich. Zawsze wszystko układałam, planowałam - a teraz? Teraz nie muszę tego robić, a czuję, że jest mi z tym przynajmniej dobrze. To takie uspakajające, że są ludzie, którzy potrafią zrozumieć tę całą burzę emocjonalną i nawet nie chcą jej poskromić. Po prostu pozwalają się jej wyciszyć, patrzą z podniesioną głową w moje ciemne chmury i tylko czasem, gdy są już zbyt gęstę rozdmuchują je delikatnie.
Dawno nie czułam tylu rzeczy naraz. Dawno nie miałam tego momentu, w którym jestem spokojna i rozdrażniona naraz. Już dawno...
Za każdym razem, przy każdym następnym dotyku odkrywam kolejne zagadki. Czasem są one jasne, ich rozwiązania banalnie proste. Inne natomiast jakby kompletnie nierozwiązywalne. Do czasu, mam nadzieję.
Wieje delikatny wiatr, słońce ogrzewa moją skórę, w ręce trzymam książkę, a pod stopami czuję chłodną trawę. Jest mi idealnie.