kubek z herbatą, myslovitz w głośnikach i mój stan. słodko-gorzki. a raczej przyprawiony szczyptą goryczy,złośći,smutku. misz masz.
otacza mnie bezbarwna noc. dni też jakieś szare. co krok to jakieś rozczarowanie. sobą, nimi, nim, nią.
świadomość, poczucie jako takiej stagnacji odpływa,ucieka.
jak na ziemii, która co chwilę się rozrywa. i tylko ostatkami sił tkwię jeszcze na powierzchni.
'odchodzenie',które miało już nie boleć, nie sprawiać problemów, przeszywa od środka. nie pozwala zmrużyć oka w nocy. i przynosi uczucie wycofania, ucieczki. jeszcze głębiej. by nikt nie znalazł. by nie mógł już dotknać i skrzywdzić.