A co do mojej książki to opublikuje tu kawałeczek ;P Sorki za wszystkie błędy ;P
Grupka młodzieży spotkała się w lesie. Mają wypasioną imprezę z ogniskiem. Gdy w drodze powrotnej idą na skróty ziemia się pod nimi rozstąpia, ale wszyscy razem budzą się w ciemnym tunelu niemal równocześnie słyszą wybuch, pózniej widzą blado zielone światło z jednego końca korytarza. >>> opisać dokładniej <<<
Mary Ann jako najbardziej rozsądna z nas wszystkich powiedziała żebyśmy się ustawili przy scianie. Chociaż w naszym miasteczku nie było metra miałm nieodparte wrażenie że to mógł być pociąg. Nakazałam być im także cicho. Nasłuchiwałam i wpatrywałam się w światło. Po chwili znikneło. Z drugiej srtony usłyszałam trzask, taki jakby ktoś stanął na gałązce. Mary nie wytrzymała krzyknęła wtamtą stronę.
-Kto tam jest? - wsłuchiwała się, ale nie było żadnej odpowiedzi. Spróbowała ponowinie.
-Kto tam jest? Możesz sprowadzić pomoc? - i teraz zobaczyła ciemny kontur, który wyglądał jak starsza kobieta.
-Tak, mogę zaprowadzic was do zielarza. - odezwała się kobieta. Miała przyjemny głos, chociaż wydawało się że jest bardzo zmęczona.
-Czy ktoś jest ranny? - zwróciłam się do grupy.
-Mam chyba złamaną nogę - odezwała się Agnes.
-Ja tylko trochę poobijany - usłyszała od Willa
-A ty Thomas?
-Mi nic nie dolega. Oprócz złamanego serca.
Thomasa kilka dni temu rzuciła dziewczyna. Biedny Tom, ale nie była go warta. Z rozmyślań o chłopaku wyrwał mnie znowu głos kobiety.
-W tą stronę. Trzymajcie się ścian. - powiedziała i podążyła w ciemność.
Po krótkim marszu kobieta znowu się do nas odwróciła i powiedziała:
-Muszę Was Dzieci uprzedzić że to nie są zwylki ludzie - zastanowiła się chwile - albo że to nie są ludzie.
-Ale jak to? - zapytał Tom. Można było usłyszeć poruszenie w grupie.
-To są Podziemni. - wzięła głęboki oddech i dodała - Jestem Kate. Mieszkam tu od ponad 120 lat, ponieważ nie zadawałam pytań. Wam też radzę ich nie zadawać. Co kilka lat przywołują nową grupę.
-Po co? Co się z nimi dzieje? - zapytała nerwowo Agnes.
-Szkolą ich. Nie mogę wam nic więcej powiedzieć. - odparła.
Zapukała trzy razy szybko, trzy razy wolno i dwa razy znów szybko. Czyżby to miał być Ich szyfr? Ściana lekko się uchyliła. Co?! Ściana się uchyliła?! Ah no tak pewnie to jakieś tajemne wrota. Kilku oki stwór spojrzał na nas.
-Elipo przyprowadziłam kilku nowych. - powiedziała Kate.
A stwór otworzył szerzej wrota i weszliśmy. Wszyscy oglądali się na wszystkie strony. Dziewczyny wzdychały. Chłopaki wytrzeszczali oczy. A ja? A ja poprostu szłam przed siebie i dotarłam do czegoś co przypominało dom. Budynek był z białego kamienia, duże okna nie miały szyb, tylko lekki materiał zasłaniał wnętrze. Kate podeszła do mnie i powiedziała:
- Tu będzieci mieszkać przez najbilższy miesiąc póki was nie przydzielą do odpowiednich grup.
- Jakich grup? - wtrąciłam.
- Wybiorą kto czego się będzie uczył. Kilku wezną na łucznictwo, kilku na budowe, dziewczyny do kuchni i jadalni oraz do krawca. Ale to tylko kilka bardziej ziemskich opcji. Ilu was jest? Albo ilu was było zanim się tu znaleźliście?
Po chwili zastanowienia i wymieniania imion w myśli odparłam:
- Jest i było nas 11.
Kate uśmiechnęła się.
- Dobrze. - odwróciła się i rozdglądała do póki nie zobaczyła któregoś z Podziemnych. Zaczepiła młodego chłopaka, azjatę. - Czy wszystkie rzeczy zostaną dostarczone do tego budynku w ciągu 20 minut?
- Tak, proszę Pani.
- Jakie rzeczy? - zapytałam
- Te które ze sobą 'przynieśliście' - powiedziała rysując cudzysłów w powietrzu. - Mogłabyś mi powiedzieć gdzie byliście i co robiliście kiedy to się stało?
- Hmm, tak. - skinęłam głową i zawołałam wszystkich by przyszli do nas. - Wracaliśmy z ogniska. Byliśmy w lesie, szliśmy na skróty. Kto chce coś jeszcze dodać?
Teraz wszyscy zgodnie skinęli głowami. Choć wiedziałam że Jez chce coś dodać.
Kate poleciła nam wbranie sobie sypialni i krótką drzemkę, powiedziała że po tym nas oprowadzi i zjemy kolacje. Gdy wszedliśmy do budynku znowu zostaliśmy bez tchu. wszystko było w złocie obrazy w ciemnej tonacji ozdabiały hol. Sypialnie były urządzone różnorodnie, ale każdy znalazł coś dla siebie. Moja była cała w odcieniach niebieskeigo a wszystkie meble były srebrne z wysadzanymi ogromnymi Lapis-Lazuli. Czułam się tu jak w niebie, położyłam się na łożu (łożu bo to nie było prazeciętne łożko tylko piękne łoże z satynowym baldachimem), prawie zasnęłam, lecz usłyszałam pukanie.
-Wejdź - powiedziałam i w dzwiach zobaczyłam tego azjatę. Przeżyłam lekki szok słysząc jego głos skierowany do mnie.
-Panno Mary Ann czy mogłaby pani pójść do holu wybrać rzeczy, niestety wszystko się ze sobą zmieszało podczas upadku. - azjata wyglądał teraz na zmartwionego że musi mi przekazywać takie wieści.
-Oczywiście panie... - miałam nadzieję że się przedstawi, ale on już znikł za drzwiami. Ubrałam buty i zeszłam po pozłacanych schodach w dół do holu. Byłam pierwsza. Podeszłam do stosu rożnych rzeczy. Zobaczyłam mój plecak i zaczęłąm się przekopywać do niego. Po kilku minutach trzymałam go w rękach. Spojrzałam w prawo i ujrzałam coś dziwnego rzeczy z mojego 'nadziemnego' pokoju i tego przystojnego azjatę. Już otwierałam usta by się zapytać "Co tu sie do cholery dzieje", ale zamiast tego zemdlałam. Obudziłam się w moim nowym łożu. Przy łóżku siedziała Kate. Podała mi kryształowy puchar z miałam nadzieję zwyczajną wodą, tak też było. Znowu chcałam powtórzyć to pytanie ale ugryzłam się w język i zapytałam:
- Czy mówiąc o przywoływaniu nowej grupy miałaś na myśli że oni nas już wcześniej wypatrzyli, że to nie jest losowe?
- Tak. - odpowiedziała - Chciałam wam to wyjaśnić podczas kolacji. Jeśli pozwolisz to oprowadzę Cię po naszym świecie. Skinęłam głową.
- A gdzie reszta moich przyjaciół? - Rozejrzałam się po pokoju. Ktoś tu był i rozstawił moje rzeczy tak jak je miałam rozłożone w moim starym pokoju. Tylko ten pokój był większy i w rogu stał manekin a na nim prześliczna granatowa sukienka, na szyji była śliczna diamentowa kolia.
- To Twój strój na dzisiejszy wieczór. Odwiedza nas Mistrz Francesco. Jest on jednym z kilku Mistrzów. Powodem jego wizyty jest odpowiedź na pytanie po co nam ściągnięcie do naszego obozu tak dużej grupy uczniów. Odpowiedź brzmi Wyrocznia podała, że w niedalekiej przyszłości tak za kilka lat... wiem że dla was to dużo, ale tu czas inaczej płynie. Czeka nas wojna z Trolami i potrzebujemy wojowników. Dlatego macie dwa tygodnie na zaklimatyzowanie się tutaj. Potem przybędzie grupa 3 Polaków a następnie 5 młodzików z Madagaskaru... - nagle przerwała, spojrzała w okno - Och. Musimy się zbierać, bo się spóźnimy.