Robić szau o 4 nad ranem na sopockim molo. To był jeden wielki fun i... zaciesz. [Andas, to specjalnie for U.
] Dużo by pisać. Generalnie ludzie myślą, że jak ktoś się chwieje w nocy na ulicy, opiera o drzewa, wisi na takich łańcuszkach, ktore łączą słupki wmurowane w chodniki, ledwo idzie, humor mu dopisuej itp. itd., to że... % za tym stoją. Phi. Też mi coś. A nie pomyślą, że ktoś po prostu lubi się pośmiać - ze wszystkiego i ze wszystkich?! Co za naród ogranioczony.
hahaha... Ale nasi nowi qmple znali się na rzeczy. Fakt, że też uważali, że poszliśmy w ich ślady i porządnie zaimprezowaliśmy, ale przynajmniej nie robili dziwnych min i nie patrzyli z pogardą.
Jak człowiek chce, to wszędzie 'na SWOICH' natrafi.
Oby więcej takich wypraw. I koniecznie na drugi dzień musi być jakieś parkowe zaciesz party. Żeby się 'doprawić'.
Dance, dance, dance. Oh, yeah! Łodbija mi, nam.
Macie:
http://paulusia0305.wrzuta.pl/audio/yuJqb1vSvr/video_-_ide_na_plaze
Bo o plaży, bo o molo. Bo śmiesznie.
ENJOY!