jestem już zmęczona. choroba zwana 'nadintepretacją' wgryzła się w moją skórę, ale nawet zdążyłam się z nią zaprzyjaźnić, wiesz? nadal bolą te momenty, kiedy sączy jad na rany, ale to przecież musi boleć, prawda? wiem, że musi. a te wszystkie paniczne reakcje, mokre chodniki, chłód na policzkach i ugryzienia (wewnątrz i na zewnątrz)? nie próbuj doszukiwać się nadinterpretacji (o ironio). po prostu jestem już zmęczona.
jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę, gubiąc wątek i dni.