Tak zwana soczysta malina.
Od wczoraj jestem szczęśliwą posiadaczką kociątka a wszystko za sprawą Nany. Odpowiednie podziękowania zostaną wystosowane w odpowiednim czasie. Na przykład wtedy, gdy w końcu będziemy miały czas na obejrzenie Boys Love. Kociątko, któro według zapewnień Elfa, która to była świadkiem wczorajszych wydarzeń u Nany, jest dziewczynką, pozostaje nadal bezimienne. Nie jestem w tym najlepsza.
Za to pierwsza noc dała mi nieźle w dupę. Przez jakieś cztery godziny moja twarz była napastowana łapką/noskiem/mordką tego niedźwiadka. Następnym razem nie będę już taka dobra i wyjebię słodziaka z pokoju.
Co do spraw szkolnych i mojego pokurwionego planu lekcji- wczoraj miałam całe cztery godziny a dziś tylko dwie. Jak na razie- me gusta, ale bez przesady. Od przyszłego tygodnia ma wrócić Fuhrer, zatem germanizacja rozpocznie się na całego.
I przy okazji próbne matury tuż-tuż.
Trzeba ruszyć dupę, przeczytać Szewców *ja pierdolę, ale faza @_@* oraz Mistrza i Małgorzatę.
W międzyczasie pobaunsować do jakiegoś jebanego A-CHA albo innego Mr.Simple.
I robić dietę.