Zaskakujące jak bardzo satysfakcjonujący może być fakt, że ktoś za Tobą teskni. Tym bardziej i wiecej satysfakcji jak tęskni ktoś za kim Ty długo tęskniłaś. Za kim wylewalaś morze łez i niepotrzebnych myśli. A gdy już się z tym wszystkim pogodziłaś, gdy zdałaś sobie sprawę jak bardzo już się uwolniłaś. Nagle. SMS. Wiadomość. Znienacka.w ciągu Twojego zwykłego dnia. Wiadomość, która w pierwszej chwili wywołuję osłabienie, w drugiej znowu łzy, a później ta wątpliwość.... Odpisać? Czy nie? Z jednej strony mocno chcesz, z drugiej się zastanawiasz "właściwie po co pisać?" To skończone. Nie chcesz znać tego człowieka. A tym bardziej nie chcesz mu opowiadać o sobie. Chce wiedzieć co u mnie? Niech sobie wejdzie na fejsa lub insta, tam jest wystarcząco dużo informacji dla osób na płaszczyźnie znajomości, która nam pozostała. Znajomości.. dużo powiedziane, ale jednak coś tam się znamy. W końcu jeszcze nie tak dawno dzieliliśmy życie, teraz jedyne co dzielimy to fakt, że obydwoje żyjemy.
Satysfakcjonujące, że poświęcając komuś całe życie, mimo późniejszego wyrzucenia z tego życia, okazuję się, że jednak po coś to wszystko było, że jednak kimś tam byłaś, i coś po sobie zostawiłaś, może nie fizycznie, ale psychicznie... Głęboką niesamowitą pustkę, którą będzie ciężko zastąpić.