jeśli szampan na skwerze zwiastuje burzliwe 12 miesięcy to chyba powinienem się bać. i tak też chyba jest.
praga okazała się być piękna, nawet jak odmrażała palce (chciałbym kiedyś wrócić tam latem); papieros na wzgórzu z widokiem na całe miasto i wełtawę - zapamiętam dłuuugo (przepraszam, że wtedy usnąłem przy tym filmie allena).
gratulacje inżynierom i jednocześnie gdzieś w środku żal do siebie, bo ja chyba nigdy kurwa nie zdobędę tych ośmiu liter przed nazwiskiem.
w kwietniu puściłeś obrzydliwego bąka, którego smród już na zawsze będzie się za tobą ciągnął. zresztą tylko "powiedziałeś" to, co miałem zawsze na końcu języka patrząc na ciebie. no w sumie to nie zawsze. mały człowieczku.
niespodziewana degradacja szmaty pozwalała mi łudzić się, że wszystko co dajesz to do ciebie wraca. nawet nie chcę myśleć jak spore miało to znaczenie (oczywiście na +) na nadchodzące miesiące. choć wątpię, żeby cię to czegoś nauczyło.
bramka balotelliego na 2:0 w półfinale to pierwsze co przychodzi mi na myśl, gdy wspominam euro w polsce. zaraz potem żal i frustracja po naszym remisie z rosją, taniec w basenie przed finałem i piwa krążące z ręki do ręki. to z tych przedtelewizorowych emocji. obejrzeć jednak na własne oczy chóralne śpiewy hiszpanów i chorwatów pod pomnikiem neptuna w gdańsku, tłumy polaków przed metrem na śródmieściu w warszawie na trzy godziny przed meczem, dzbanek carlsberga w otoczeniu greków i rusków - tego przed ekranem nie przeżyjesz. najpierw był jednak atak furii na dworcu w gdyni, przez który ucierpiały moje słuchawki - wiem, że się ze mnie śmiałaś.
specjalny akapit dla 3 zmarzniętych godzin na schodach gdzieś na peryferiach gdyni i herbata zaraz po 6stej podana przez zbudzoną gospodynię; uśmiechałaś się wtedy cudnie.
w gdańsku zakochaliśmy się oboje i nie musiałaś nic mówić nawet. każde zdjęcie, nawet poruszone, to mówi; na czele z tymi na plaży w stogach. ech. potem powrót w zasadzie cała przespana, a gdy obudziłem się w katowicach na skargi leciało akurat 'jestem w domu' borixona.
z braku możliwości i propozycji, przeżyliśmy w sierpniu najprawdopodobniej najlepsze wczasy ever, wyciskając te 10 dni jak cytrynę. sto procent. nawet wtedy gdy rozwiązywaliśmy krzyżówki lub śmiejąc z tego kim jest ali kebab. wolę nic nie dodawać, wierzę, że przeżyję kiedyś coś podobnego.
potem puszczałaś mi hipotermię, a ja nie słuchałem tekstu i tego, co chciałaś mi powiedzieć. stąd to 'whatever never mind' na mojej klatce, pow!
wszystko co działo się później, było skute lodem, choć słońce świeciło do połowy grudnia. z momentami gdy robiła się kra (zdane prawo jazdy, warunek, koncert i w ogóle cała noc), a ja gdzieś na niej podryfowałem do końca roku. i może lepiej urwę.
Inni użytkownicy: wamprismeghhhh440987xolcia97aniabal1luilek012jjowiczarny0352couuuldasiek0
Inni zdjęcia: 1510 akcentovaGęś chińska - Anser cygnoides tomaszj85Nymphaea Alba. tomaszj85143. atanaJa nacka89cwa;) virgo123Ja nacka89cwa:) nacka89cwaEgipt jest bezpieczny bluebird11:) dorcia2700