No to.. możecie mi pogratulować. W wichurę, deszcz i po ciemku dojechałam
z Elbląga do Pasłęka. Do tego światła samochodów jadących z naprzeciwka
mnie oślepiały, ledwo widziałam linie dzielące pasy i to co jest w kij daleko
ode mnie, mimo tego, że miałam na nosie okulary. Ehh.. Chyba nie polubię
jazdy ze sztucznym światłem. Czemu ciemno nie może być np. gdzieś od 21
do 6 rano? Byłoby o wiele lepiej i bezpieczniej by się jeździło po drogach..
Dzisiaj.. o 5 pobudka, mam już ich dość, tak samo jak dojazdów i studiów.
O 7:05 autobusem do Ega, dzisiaj wpadłam nie tylko na Justynę i Mejerkę,
ale i na Magdę i Nelę. Do tego pan Mirek jako kierowca, rozkładane fotele i
można było pospać. Na uczelni po 8.. i na dzień dobry Łacina. Na szczęście
obyło się bez wejściówki, tylko pytała ogółem z pojęć i przykładów do nich.
Jakoś poszło, nawet kolejnego plusa złapałam. Na następnych zajęciach
kontynuacja tego, więc może znowu się zgłoszę i znowu złapię plusa, ehehe.
Następnie Gatunki Dziennikarstwa z Ramosem. Naszych wypocin, czyli tych
sprawozdań nie sprawdził, ale powiedział, że jak ktoś znajdzie jakiś błąd u
siebie to może mu jeszcze podesłać poprawioną wersję. Sprawdzać czy nie?
Potem zajęcia zleciały na czytaniu reportaży i szukaniu ich po gazetach..
Psychologia Społeczna też jakoś poszła, oczywiście jak zawsze nie obeszło
się bez śmieszków ze strony naszego stolika. Plus śmieszek z Darii i z jej
tekstu. Potem Magda śmiejąca się z mojego tekstu do niej. Dobrałyśmy się.
Klasycy Dziennikarstwa zlecieli, dzisiaj chociaż o ciekawej postaci było, bo
o Tonym Haliku. Plusem jest to, że to jedyny wykład, który trwa 45 minut..
Na koniec Przedmiot Techniczny, czyli Photoshop. Dzisiaj odmładzanie postaci
i postarzanie jej. Do tego kombinacja z obrzydzaniem ich i jak ktoś ma mnie
na Snapie, to dostał ode mnie Snapa z tym, haha. Co ta Pusia.. O 16 koniec,
pod uczelnią czekał na mnie dziadek, ja za kółko, dziadek obok, Daria do tyłu,
bo i tak jechałam przez Zatorze, to podwiozłam ją do domu. Niby samochód
wrócił od mechanika zrobiony, ale te zasrane biegi dola mnie dalej chodza tak
źle jak chodziły. Dale nie umiem wrzucić jedynki i albo od dwójki ją cisnę, albo
ruszam z dwójki. Wsteczny to już w ogóle porażka.. dobrze, że jest to Zatorze,
bo inaczej na światłach, to ja bym umarała jeżdżąc tym samochodem. Dupa..
Na ekspresówce przez światła i mój brak widzenia linii potrafiłam jechać tylko
80 km/h.. Wstyd, no ale lepiej się wlec niż wyjechać za swój pas albo w coś
przywalić. W połowie drogi doszłam do setki i do zjazdu z ekspresówy tak
jechałam, ale po mieście.. wszystkie krawężniki moje. Pod blok jakoś sobie
dojechałam. No ale jak mówiłam - po nocy to ja jeździć nie będę, stanowczo.
Zjadłam obiad, mama pojechała do pracy.. a ja przesłuchałam ostatnią z płyt,
które kupiłam, `Wielkie wojny małych ludzi` Hukosa. Płytka całkiem okej, do
tego Hukos do dość charakterystyczny raper i słucha się go zupełnie inaczej
niż innych. Podsumowując: wszystkie 4 kupione płyty mi się podobają, super.
A teraz idę ogarnąć co nieco w domu, potem spacer z psem i zamierzam pół
nocy grać w Simsy. Stworzyłam dość ciekawą rodzinę w niedzielę, zdąrzyłam
tylko dom im zbudować, więc.. trzeba trochę nimi pograć. A jutro.. na 11:10
na paznokcie, więc może się wyśpię. Popołudniu może na konie, wypadałoby.
Bang!