Zawodnik Juve, Paulo Dybala obchodzi dzisiaj 22 urodziny, więc dla niego
wszystkiego co najlepsze, braku kontuzji, coraz to lepszej i lepszej formy,
ogarnięcia się w końcu na boisku, co by nie było tego piachu co ostatnio,
tysiąca goli w barwach Juventusu, długiego pobytu u nas no i tych 100 lat!
Wczorajszy wyjazd jak najbardziej udany! Warto było tyle czekać! O 13
kierunek Gdańsk z najlepszym kierowcą. Oczywiście mowa o panu Mirku.
Kiedyś się śmiałam do niego, żeby z nami pojechał i chyba się udało. A jak
nie, to chwała, że to on dostał nasz wyjazd. A w autobusie.. oczywiście jak
zwykle masa misji. Śmiechy, machanie do ludzi jadących za nami i radość
jak nam odmachiwali albo śmiali się razem z nami. Jak polepszyć humor
ludziom na drodze? Właśnie tak. Odpalająca się Gosia, biedna Ala która
musiała nas znosić, do tego Ejo i Ania śpiące na mnie, i najlepszy tekst Ani
jaki usłyszałam kiedykolwiek w życiu: "Ale jak tak śpię na Twoich cyckach,
to jesteś pewna, że nie wybuchną?" Popłakałam się w tym momencie, haha.
W miarę szybko na miejscu i najpierw na zakupy do Galerii Bałtyckiej. Niby
jakieś promocje, ale albo rozmiaru mojego już nie było, albo cała kolekcja
tylko do L. No ja pozdrawiam tych producentów środkowym palcem. Ale na
szczęście, jak zawsze z resztą, New Yorker mnie nie zawiódł. Gepardzia
koszula na guziki, no nie mogłam się jej oprzeć. W innych sklepach jak coś
znalazłam, to albo cena mnie powalała, albo brak mojego rozmiaru. Empik
też odwiedzony, to już przecież tradycja. Autobiografię Nedveda sobie jednak
darowałam, bo i tak czasu nie mam na czytanie, a pozostałych 6-ściu książek
do tej pory nie udało mi się zacząć. Do tego od wakacji tkwię na biografii
Ramosa. Więc.. akurat książkę zawsze zdąrzę kupić. Ale z płytami wróciłam,
ehehe. Jako pierwsza poleciała płyta Buki i Rahima "Optymistycznie", chwilę
później do dołączył do niej Zeusa i jego "Jest Super". W poszukiwaniu płyt
udało mi się znaleźć "0#1" Kajmana i na koniec po długich poszukiwaniach
dorwałam "Wielkie wojny małych ludzi" Hukosa. Wyszłam zadowolona z Empa.
A w Rossmanie oczywiście promocja na kosmetyki do twarzy, więc nowy fluid
mam za połowę ceny, ehehe. Do tego nowe perfumy, więc ogółem zadowlona.
Jakoś koło 17 razem z Grzybkiem i Ulą na jedzenie i razem z sąsiadem misja
kebab. O 18 koniec shopingu i kierunek Gdynia, czyli Teatr Muzyczny. Jakoś
po 40 minutach na miejscu, ale w międzyczasie beka z Pedro. Nie mógł
wysiedzieć, bo głupi opił się energetykami i pęcherz się odezwał. Najpierw co
chwilę pytał się czy daleko jeszcze, a jak tylko zatrzymaliśmy się pod Teatrem,
to wyleciał z busa i szukał krzaków, ahaha. Bilety odebraliśmy i poszliśmy na
salę. A spektakl.. niesamowity! Ghost to genialne przedstawienie, pierwsze,
które mnie w jakiś sposób poruszyło. Dużo emocji, a jak ktoś oglądał film, na
podstawie którego powstał spektakl, tym bardziej będzie chciał się wybrać do
Teatru na przedstawienie. Osobiście polecam, mega zrobione! Do tego dwóch
aktorów grających główne role to, moim zdaniem, dwaj najprzystojniejsi z
całej obsady, no ale wiadomo, każdy ma swój gust. Jeszcze raz gorąco polecam.
O 22 koniec, w autobusie byliśmy pół godziny późniel cali mokrzy, ale okej. Do
tego powrót się dłużył, po północy na miejscu. Dom, kąpanie się i spanie..
Wstałam dzisiaj po 9, na szybko się ogarnęłam i do kościoła. A potem do 17
w Simsy grałam, bo nic innego mi się robić nie chciało. Przesłuchałam juz też
jedną z płyt, mianowicie tą Zeusa. Jak dla mnie płyta bardzo dobra. A teraz
idę obejrzeć Supernatural, potem spacer z psem i spać, bo przecież jutro na
uczelnię trzeba jechać. Matko, mam już dość..
Bang!