Pereyra.

Roberto Pereyra. Chyba muszę namówić kogoś na pójście na zdjęcia,

bo wypadałoby w końcu na jakieś pójść. Ostatnie były.. w lutym jakoś.

Mam już serdecznie dość tego tygodnia, mógłby się już skończyć..

Zaspałam na autobus o 7 rano, bo drzemki w budziku zapomniałam

włączyć chyba i po 7 dziadek zawiózł mnie do Elbląga. Jechaliśmy po

Hetańskiej, a że deszcz padał to i nawierzchnia śliska. Babka w Oplu

przed nami stanęła na światła, dziadek normalnie hamował, a wóz

normalnie jakby zawiechy dostał, zareagował za drugim depnięciem i 

zrobiliśmy z tyłka garaż babie. Teraz sobie wbijam, że jak widziałam

co się dzieje, to mogłam z miejsca ręczny zaciągnąć i wtedy by wóz

pewnie wyhamował, ale człowiek w nagłej sytuacji nie myśli zbyt

logicznie. U babki tyle co z tyłu zderzak porysowany, a u nas w golfie

nad rejestracją odpadło coś, dół ściachany, znaczek VW zgięty i maska

ciut się podgięła, ale dziadek ją ogarnął. Oświadczenie spisałam u niej

w samochodzie, dane pospisywaliśmy i inne potrzebne rzeczy i po

wszystkim. Kurwa.. dwie stłuczki w trzy dni. Ja to mam pieprzonego 

pecha w życiu. Jak nie mogłam zdać prawka, to teraz mam stłuczki..

Potem pod Światowid mnie podwiózł dziadek, a ja na warsztaty z

dziennikarstwa. Posiedziałam do po 10, nie mogłam zająć myśli tym o 

czym nam mówili i poprosiłam o zwolnienie i wytłumaczyłam czemu.

Pani powiedziała, że nie ma problemu i rozumie. Więc z Natalią razem

tramwajem pojechałyśmy, ja wysiadłam pod sądem i poczekałam na

L-kę, bo pytałam się w środę, czy będę mogła się zabrać do domu z

nimi, nie było problemu, więc chociaż trochę humor poprawiony po

jeździe. Przemek gadający do sygnalizatora i śmieszny pan za kółkiem.

Po 12 w domu, sprzątanie, pospałam, zjadłam obiad, a potem z mamą

po zakupy. A teraz zwijam oglądać Chicago Fire i Chicago PD, potem

spacer z psem.. i spać. Jutro na 11 Hubertus, ale jak dobrze pamiętam,

to po 10 mamy już być by wszystko wcześniej zrobić. Może jutro w

stajni odżyję, bo w końcu to miejsce i konie to moja mała utopia..

Bang.