Sanchez, Monreal, Bellerin, Giroud, Ozil, Ramsey i Cazorla.
Ledwo dzisiaj wstałam. 5:40 to nieludzka pora na wstawanie, nie lubię.
Szybkie kąpanie się, malowanie, śniadanie, ogarnianie się i koło 7:40
z dziadkiem do Elbląga. Po 8 już na uczelni, szybko do szatni i na górę.
Najpierw niemiecki. Karolina nic nie ogarniająca, to Karolina, która nas
rozśmiesza. Ogółem nasza siedmio osobowa ekipa jest rozbrajająca.
Fonetyka.. lepiej niż ostatnio, co nie zmienia faktu, że po dzisiejszych
zajęciach mam mózg rozjebany. Boże ratuj mnie od tego czegoś..
Potem wykład noszący nazwę Historia Wielkiej Brytanii. Siedzieliśmy
na końcu, połowy nie widzielismy, nic nie rozumieliśmy z tego, co nam
facet mówił. Więc w końcu albo drzemaliśmy albo ze sobą gadaliśmy.
Na koniec PNJA.. po dzisiejszych zajęciach z pewnością stwierdzam, że
mój mózg uciekł mi z głowy i pewnie teraz przekracza już granicę między
USA a Meksykiem i już go nigdy nie znajdę. Nic nie zrozumiałam, z tego
co baba do nas mówiła, ze słuchania to samo. Język biznesowy to jedno
wielkie gówno, zbyt trudne dla mnie, najwyczajniej sobie nie poradzę.
15:15 koniec i biegiem na dworzec, bo o 15:25 i 15:30 miałam dwa
najbliższe autobusy do Pasłęka. Oczywiście jak wbiegłam na dworzec,
to ten pierwszy mi odjechał, ale stał drugi, więc ile sił bieg do niego..
Mam już dość tych dojazdów, więc liczę, że znam to prawko już teraz
i będę mogła sama śmigać i nie będę od niczego uzależniona z czasem.
Po 16 w domu, obiad, zakupy w Polo. No i doszłam do tego samego
wniosku co dzisiaj na uczelni - filologia angielska jest za ciężka dla mnie.
Więc tak pomyślałam, że jak chciałam od samego początku iść na
filologię polską o nachyleniu dziennikarsko-publicystycznym, to chcę
się właśnie tam przepisać. Lubię pisać (2 blogspoty i 2 photoblogi), do
tego bądź co bądź jak zacznę gadać, to japa mi się nie zamyka, ciekawi
mnie to, więc pozostaje się tylko modlić, by jutro wredna baba z tego
durnego dziekanatu dała mi się przenieść z filologi angielskiej na polską.
Musi mi dać, bo do 18.10 jest jeszcze rekrutacja, więc ja problemu z
przeniesieniem mnie nie widzę. Szkoda mi tylko moich znajomych z
obecnego kierunku. Dwie Karoliny, Aneta, Mikołaj, Piotrek i Tomek to
fajni ludzie, nawzajem kręcimy z siebie beke, wszędzie razem chodzimy,
więc będę za nimi tęsknić, mimo tego, że znam ich dopiero tydzień..
No ale tak bywa - poległam na jednym, szukam miejsca gdzie indziej.
A teraz czeka na mnie odcinek Chicago Fire, a potem Chicago PD..
Idę po piwo i spadam oglądać.. muszę się zrelaksować, bo od powrotu
z uczelni jestem jednym kłębkiem nerwów.
Bang.