Powiedzcie, że plota o transferze Vidala do Bayernu to tylko durna plota
na skalę światową i to nie prawda. No ja tego nie przeżyję. Tevez, Pirlo..
z wielkim bólem, ale jakoś przeżyłam odejście tej dwójki tak samo jak
odejście Pepe, Storariego czy Ogbonny. Ale no Arturo.. nie nasz Król!
Stracić w jednym okienku napastnika i dwóch pomocników? No tak nie
można! Jego sprzedaż to jak.. jak strzał w kolano! Vidal chłopie zostań!
A dzisiaj.. ledwo wstałam przed 8, jakieś śniadanie, ogarnęłam się i na
korki z matmy. No. jakoś ogarniałam te zadania. Po nich na miasto po
stopkę do roweru, ale okazało się, że nie te przyjechały i mam we wtorek
przyjechać. No nic.. Przy okazji poszłam po nowe akumulatorki do aparatu,
bo stare mam od 3 lat i już po zrobeniu około 30 zdjęć po prostu zaczynają
się rozładowywać. A na mecz Juve potrzebuję w pełni sprawnego sprzętu..
A o 11 jazda L-ką. Początek okej, z panią Elą jest w miarę spoko. Jazda po
łuku okej, sprawdzanie świateł też w miarę, choć są momenty, że mi się
wszystko pieprzy i mam problem, które są które. Jazda.. i tu mój mózg się
wziął i wyłączył, ledwo co ogarniałam, zdenerwowałam się przy czym naszła
mnie ochota na zatrzymanie się na środku drogi, wyjście z samochodu i
pójście z Elbląga do Pasłęka z buta. Potem się zestresowałam bo nie miałam
pojęcia o co pani Eli chodzi i o.. zero ogarniania, zero współpracy, nie wiem
czemu ale samochód też mi jakoś nie pasował. No nic tylko sobie w łeb palnąć.
Po 14 w domu, obiad i o 15 odstresowywanie, czyli poszłam wypróbować nowy
rower. 20 km zrobione (Endomondo chyba w końcu się ogarnęło i i działa jak
powinno). Tradycjna trasa, czyli jeziorko, Zakrzewko razy 3, lasek razy 2,
Serpentyna razy 2, Westerplatte, 3-go maja, Ogrodowa i Kopernika. Nawet
udało mi się podjechać pod górę nad jeziorkiem, jest sukces. Łącznie z dwoma
postojami zajęło mi to półtorej godziny, więc.. nie jest chyba źle. W domu koło
17, mama pojechała do pracy, a ja czekam na wyniki konkursu na JuvePoland,
a nóż udało mi się wygrać. Potem na spacer z psem. Jutro na 10 na konie, a
po południu pewnie znowu rowerem pojeżdżę. No i umówiłam się też na kolejne
jazdy. Wtorek i czwartek na 17 i już z Przemkiem. I dobrze..
Bang!
I Pusia nic nie wygrała w konkursie.. ehhhh.
Moje ego wielkie jak Chiny ucierpiało i to bardzo..
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaWieczór nad jeziorem andrzej73... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24