Jeszcze z Wroclowe. Z jakiegoś punktu widokowego gdzieś w centrum.
I ta wystająca bluzka z bluzy </3 psuje to zdjęcie, ale dobra tam.
Już chyba nigdy więcej nie pójdę spać przed 3 w nocy, bo po napisaniu
poprzedniej notki walnęło mnie na czytanie i prawie do 3 siedziałam
z telefonem przed nosem po ciemku i czytałam. Miałam w planach
spanie przynajmniej do 10, a tu sobie śpię i o 9 rozbrzmiewa sobie z
mojego telefonu Hipotermia, a ja zarąbana w akcji jakbym conajmniej
pół nocy melanżowała, próbuję znaleźć telefon leżący tuż obok mojej
głowy.. zaspany człowiek, to nie ogarniety człowiek. Patrzę, a tu dopiero
9 rano i babcia dzwoni, że goście z Litwy jadą w południe do domu, ona
jedzie pokazać im szybko Starówkę i za góra godzinę będzie z nimi u
mnie pokazać im moje i mamy mieszkanie. Czyli ogarnianie się na
pełnym nieogarnięciu, szybko śniadanie i doprowadzenie mieszkania do
ładu po nocy. Przyszli, byli ze.. 2 minuty i wyszli. Nie no spoko, spoko.
Pomalowałam się potem i wzięłam psa na spacer po zakupy do Lidla.
Szybko chleb i grejpfruta wzięłam, bo bez tego owocu nie ma oglądania
meczu, haha. Zdążyłam wejść do domu, godzina po 11, a babcia znowu
dzwoni, że mam już przyjśc, bo goście jadą wcześniej. I znowu ubierać
się musiałam, psa też i do dziadków. Goście pojechali po 12, całkiem
sympatyczni ludzie. I ich syn, którego imienia wymówić nie umiem
mierzący ponad 2 metry.. człowiek grał kiedyś w jakiejś drużynie w
kosza i jeździli nawet po świecie.. przynajmniej tak mi mama mówi, ale
kij wie czy to prawda, chociaż ta kobieta nie kłamie w takich sprawach.
Posiedziałam u dziadków trochę i przed 14 do siebie. Dziadek poszedł z
psem na spacer, a ja sobie poczytałam kolejne opowiadanie, które
znalazłam dzisiaj w nocy, haha. Dobrze, że są ludzie, którzy piszą takie
rzeczy na necie na różne tematy, bo przynajmniej można jakoś czas
zabijać. Po 17 skończyłam czytać, a to dopiero 20 rozdziałów za mną..
Chociaż jest na tym blogu ich z 30 tylko, a przynajmniej tyle mi tylko
mignęło, ale kto wie.. może jest ich dużo więcej. Wzięłam się teraz za
przepisywanie na czysto wypracowania z wosu. Z polaka nie mam weny
ruszać tego co zadała, jutro będę już zmuszona, bo to na poniedziałek..
Plus jutro o 11 wpada kuzynka Agnieszka z mężem.. spoko, dawno ich
nie widziałam. Teraz wos, potem może zacznę to gunwo z polaka a o
20:45 mecz Lazio vs Juventus. Kochana Stara Damo, nie zawiedź mnie!
Liczę, że gra chłopaków będzie imponująca i że może w końcu na dłużej
Allegri wpuści Comana na boisko. I nie pogardziłabym jakby chłopacy
ograli Lazio 2 golami conajmniej.. spodobał mi się ostatnio ten ich
piękny wynik 7:0, można by było coś podobnego powtorzyć, ehehehehe.
Mam grejpfuta, więc moc będzie z nimi, ha! Fino Alla Fine Forza Juventus!
Bang!
Wraca mi mania na nich, ehehe.