Nie mam swoich zdjęć, to z nudów przy nauce wrzuciłam wczoraj na
Instagrama, więc stwierdziłam, że i tu może polecieć. Bo dlaczego nie?
A dzisiaj w szkole całkiem całkiem, z 5 lekcji praktycznie tylko 4..
Wf.. i zaczęłyśmy poloneza ćwiczyć. Jakieś kółko w parze, przejścia,
obroty.. no, jak w moich obcasach jak zrobie taki obrót to zaliczę taką
glebę na tym polonezie, że jeszcze pół ludu za sobą pociągnę. Potem w
domu próbowałam zrobić ten obrót, to dobrze, że kanapa była obok, bo
bym sobie siniaków narobiła. Czas powklejać wszystko do tych butów i
zacząć chodzić w nich po domu i się uczyć. Musi się udać, no musi!
Hista.. sprawdzian z mapki, czyli pani chodzi po klasie, a ja w stylu ninja
zerkam do wielkiej kieszeni w swetrze i sprawdzam czy to co sama
podpisałam jest dobrze i co jest w tych co nie mam. A potem pilny apel
na auli. No no, ktoś przegrał sobie życie, ale dobra. Nie moja sprawa.
Rela.. jakiś test, z którym był mały problem, ale się jakoś go ogarnęło.
Matmy brak, więc pani wicedyrektor zgodziła się przerzucić nam wos
szybciej. Chyba polubię wos, jak pani znowu cały czas będzie robiła
prace klasowe złożone z tekstów źródłowych, wykresów i ewentualnie
4 pytań. Wydaje mi się, że zdecydowaną większość mam dobrze i liczę
na dobrą ocenę. Musi być, inaczej zaczną się duuuże problemy, ojojoj.
Pogadaliśmy z babką od gegry, czy możemy pisać na 6 lekcji poprawę
pracy klasowej, żeby nie czekać godziny, ta się zgodziła i od razu
poprawiała klasa u której na lekcji byliśmy, a babka się cieszyła, że nie
musi przynajmniej dłużej w szkole dzięki nam zostawać. Nie no spoko.
Ale poprawa to armagedon, jak na 2 poprawiłam, to cud na cudami.
Dom i Na Sygnale. Potem patrzę na librusa, a tam 4- za test z religii,
4+ za prezentacje z wosu i 4+ za sprawdzian z mapki z historii, ehehe.
Jednak coś się udało, jest git, jakieś pozytywne oceny dzisiaj wpadły.
Obiad, pies był u weterynarza na szczepieniu i wrócił nieszczęśliwy, plus
tak się drapał w lewe ucho od dłuższego czasu, wet mu je sprawdził i
wyczyścił, to Kuba lata po domu i lewym uchem sie ociera o wszystko.
A jak podrapał się łapą w nim i zaczął ją lizać, to tak mordę wykrzywił,
że ja popłakałam się ze śmiechu. Czyli jednak jest jeszcze preparat w
jego uchu. Ale ta jego morda.. no sami byście się ze śmiechu popłakali.
Poczytałam też biografię Contego, bo ostatnio nie było kiedy jej czytać.
Byłam też w Polo po małe zakupy na wieczór, bo mój weekend zaczyna
się właśnie dzisiaj. Klasa jedzie jutro do Mikołajek z projektu, a mi się
nie chciało, bo wolę spać w swoim łóżku niż na wykładach na jakimś
materacu, ehehe. Plus wpada ta rodzina z Litwy, której nigdy nie
widziałam, więc bez sensu byłoby jechać. Po za tym jutro chyba na
konie pójdę, przynajmniej taki mam plan. Ma jutro łaskawie nie padać,
bo ja chcę popatatajać, a w sobotę nie będę miała jak, więc tylko jutro.
A teraz.. pograłabym w Simsy, ale nie wiem czy mam moc instalować
to wszystko.. nie, nie mam mocy. Plus za dużo rzeczy mam na kompie
i pewnie to co chcę mieć zainstalowane to mi się nie zainstaluje.
Przydałoby mi się dorzucić w kij pamięci do kompa, ale nie wiem czy
staruszek by dał radę. A nóż widelec dostanę na 18 tego laptopa od
dziadków.. w każdym bądź razie fajnie by było. Myślałam też, żeby
obejrzeć którąś część Harrego Pottera, ale nie wiem która, bo znam
tylko 4 pierwsze, w tym 3 jakoś najbardziej mi się podobała, bo jakąś
fanką tego nie jestem. Chociaż jednak stwierdzam, że czas nadrobić
Supernatural, żeby mieć z nim spokój i móc oglądać resztę moich
kochanych seriali. Także spadam oglądać, potem spacer z psem..
I w ciągu tego tygodnia podpisałam już dwie petycje..
Bang!
Livin' In A World Without You.
A kiedyś słuchałam ich bez końca..