Wyczuwam jutro moją śmierć za wrzucenie tego zdjęcia tutaj, ehehe.
Pobiją mnie, będą torturować, zabiją, ożywią, znowu zabiją i zakopią.
Chociaż według mnie wszyscy wyszli dobrze i tylko u mnie jedno oko
jest mniejsze od drugiego. Ale dobra.. pierwszy raz mam znośną twarz.
A na zdjęciu na górze od lewej: Ziemi, Misiek, Siedlak, Krystian, Piksel,
Michał, Ślepy, Wiola i Kisiel. Poziom niżej od lewej: Przemek, Maja,
Agacia, nasza wychowawczyni, Mateusz, Basajka, Kasia P, Marika, Żabcia
i ja. Od lewej na ławce: Filip, Ala, Karina, Aneta, Marek, Paulina, Doma i
Klaudia. Na podłodze od lewej: Grocha, Kiecałka, Kasia, Mariola, i Rokitałka.
Brakuje Anity i Łukasza, ale dobra. Ogółem mój dzień nie zaczął się jakoś
najlepiej dzisiaj.. chciałam sobie podprasować koszulę ze zdjęcia.. i w
żelazku się coś przestawiło.. i spaliłam sobie koszule [*]. Na plecach mam
`ładną` dziurę.. jak komuś uda się coś z nią zrobić, to umrę ze szczęścia.
Rano, to myślałam, że po tym se w łeb strzelę.. ja to mam talent.. -.-
Poszłam na 8:50 bo niby dodatkowy polak, a tu babka jakąś klasę dostała
na lekcję i wolne. To pogadałam z dziewczynami z IV technikum jeszcze
o studniówce i poszłam się z gegry uczyć. A na lekcjach nie najlepiej..
Gegra.. nie ma to jak zrobić sprawdzian jak pracę klasową.. na całą lekcję,
3 strony A4.. coś niby umiałam bo definicje i jakieś dane, ale część to jak
z kosmosu była. Babę to chyba już pogięło mocno. Jak 2 dostanę to cud.
Wos razy 2.. i jak to pani powiedziała `zaczynają się ważyć losy waszego
poloneza..` Studniówka bez poloneza? Głowa kogoś boli? Już wystarczy,
że na zebraniu ktoś wyjechał wczoraj z takim czymś i pozostawię to bez
komentarza już, bo szkoda słów. A lekcje minęły na robieniu kart pracy.
Angol razy 3.. kill me please. 3 godziny z rzędu to za duużooo. Stanowczo.
O 15 koniec, szybko do Lidla po pieczywo, dom i obiad. No a ogółem
Łukasz wystawił mnie i Mariolę z polonezem, więc Mariola szybko znalazła
parę, bo Anetę i Mateusza.. a ja zostałam, ale stwierdziłam, że jak nikt
tak się nie pali do tego, to ostatnią deską ratunku jest Kuba. Poszłam do
niego, pogadałam, poprosiłam, a ten powiedział, że spoko, dla niego to nie
problem, bo on poloneza lubi tańczyć. I chwała za to, mieć takiego przyjaciela
to ogromne szczęście! Plus moja koleżanka Agnieszka nie ma z kim tańczyć,
to prawdopodobnie będzie z nami tańczyła. I git. Chwała Ci Kuba za to! <3
No to.. biorę się za interpretacje z polaka, potem może pouczę się tego
obliczania czasu słonecznego itp. na gegrę. Nie chce mi się i to bardzo mocno,
bo i tak zaraz tego zapominam. Znaczy się.. wzory znam i tak dalej, ale jak
czytam polecenia to nie ogarniam o co chodzi. Moja głupota nie zna granic.
A o 20:45 będę podejmowała trudną dla mnie decyzję.. mecz Włochy - Albania
czy Polska - Szwajcaria. To bardzo trudna decyzja, bo Szwajcaria to mój
Lichtsteiner i Shaqiri, a Włochy to część miśków z Juventusu. Gdyby ludzkość
miała taki problem jak ja, to by wojny nie było, serio. Idę męczyc polaka i
gegrę, może dokończę na brudno wypracowanie z wosu, to jutro tylko przepiszę.
Potem któryś z tych meczy, ale czuję, że chyba padnie na ten Polska - Szwajcaria.
Włochów będę na Mistrzostwach jak już będą podziwiać, a teraz można zegarkom
pokibicować. Jutro oby przeżyć, w czwartek pk z wosu, spr z histy i poprawa z
gegry.. oj, czarno to widze. A w piątek raczej do szkoły się nie wybieram, bo
ci do Mikołajek jadą, a ja z inną klasą na lekcjach siedzieć nie będę, więc
ugadam mamę i mi zwolnienie jakieś napisze. Po za tym.. w piątek przyjeżdża
do nas rodzina z Litwy od strony dziadka, której nigdy w życiu nie widziałam,
więc wolę ich zobaczyć niż gdzieś jechać i siedzieć i spać na wykładach.. spać
wolę w domu w swoim łóżku. Baang!