Andrea, Fernando, Paul - mistrze dzisiejszego meczu z Olympiacosem.
Chyba nigdy jeszcze nie byłam z nick tak dumna! Moje chłopaki takie
zdolne! Tacy cudowni! Żeby tak zawsze grali to by było zajebiście!
Jak widać zmiana ustawienia z przeoranego do bólu i okropnego 3-5-2
na 4-3-1-2 dała coś i pięknie polecieliśmy w meczu Ligi Mistrzów! <3
Cały mecz piękny, ale tu choćbym chciała wszystkiego nie zmieszczę i
muszę w miarę zwięźle pisać, co nie jest wcale łatwe, ale postaram się.
Juve od samego początku ładnie zaczęło atak, widać, że ta zmiana
ustawienia im wyszła na dobre. Zażarta walka o piłkę, momentami
naginanie przepisów i opłaciło się to! W 13 minucie Lichtsteiner próbował
obudzić nam Teveza, ale się coś nie zrozumieli. 16 minuta i myślałam,
że powyrywam sobie włosy z głowy, bo Marchisio huknął sprzed pola
karnego, ale bramkarz jakimś cudem wybił piłkę nad poprzeczkę.. ehh.
20 minuta i Pogba sfaulowany tuż przed polem karnym, po czym minutę
później PIRLO przystąpił do rzutu wolnego i mamy 1:0! Forza Pirlooooo!
A 2 minuty później Olympiacos nas dogonił i wyszło sobie 1:1. Nie ładnie.
28 minuta i Bonucci dostał piłkę na głowę, ale ta poleciała nad poprzeczką.
31 minuta i po raz kolejny o mało nie pozbawiłam siebie włósów, bo Morata
dostał piłkę od Teveza, był sam na sam z bramkarzem, strzelił, ale piłka
jakoś się chyba jeszcze odbiła od nogi bramkarza i poleciała kawalek od
słupka.. tak być nie powinno. 37 minuta i Tevez huknął, ale piłka sobie
poleciała wysoooko nad poprzeczką. Ahh ta nasza niecelność. 44 minuta
i Asamoah genialne podanie do Pogby, ten spokojnie oddaje strzał, ale
niestety przestrzela. A mówiłam! Dla Juve bramki powinny być wyższe!
Minuta doliczona, ale nikt nic i koniec. 15 minut przerwy, a po niej..
Juve bez chociaż jednej żółtej kartki w mczu grać nie umie i Tevez ją
zarobił w 49 minucie. 56 minuta i Tevez podaje piłkę do Vidala, ale ten
nie strzela nic, bo został niemalże od razy zablokowany. Lubię Arturo, ale
coś się z nim dzieje. Dzisiaj jakoś specjalnie się nie wyróżniał w meczu.
58 minuta i zmiana u nas. Z murawą żegna się Morata a wchodzi mój
ulubieniec, Llorente. Minutę później Vidal stoczył jakiś pojedynek, strzelił
głową, ale nie celnie. Chwilę później Lichti o mało nie dorobił się żółtka.
61 minuta i Pusia o mało domu nie rozniosła, bo Grecy wbili nam gola..
I to jeszcze Buffon usiłował wypiąstkować, ale nic z tego.. dostaliśmy..
Ale 65 minuta to jeden wielki wrzask z mojej strony, gdy LLORENTE dostał
piłkę na główkę, sieknął nią i goooool! Fernando, gol, Liga Mistrzów, taak!
Później się okazało, że piłka odbiła się od słupka, potem od bramkarza i
ostatecznie została uznana za samobójczą. Ale dla mnie to Fernando się
przyczynił do tego, więc dla mnie ten gol jest jego golem. Facet zaczyna
się odblokowywać, więc jest nadzieja, że wróci do swojej bramkostrzelnej
formy. Minutę później Juventus dokonał cudu w swoim wykonaniu, bo
Pogba do Vidala, ale piłka wróciła do POGBY, ten strzelił i goooooooooool!
Takim sposobem objeliśmy prowadzenie 3:2! Stara Dama jednak jeszcze
potrafi coś ugrać w Lidze Mistrzów! I zmiana ustawienia jednak coś daje!
Dzisiejsze magiczne 2 minuty.. aaaa! 70 minuta i zmiana. Schodzi z
boiska Marchisio i za niego Padoin. Lubię typka, może nie jest jakiś mega
mocny, ale na jakiś mecz z którąś ze słabyszch drużyn mógłby wyjść
na spokojnie. Allegri, liczę na Ciebie człowieku. 81 minuta i znowu dowód
na to, że bramka powinna być wyższa, bo Bonucci znowu piłka na główką
i znowu hen wysoko za górami za lasami nad poprzeczką. Ale i tak plus,
bo chyba nikt inny nie ma tak bramkostrzelnych obrońców jak my, ehehe.
Chiellini, Bonucci.. czekam na powrót Barzagliego i czekam aż on mi się
odpali i coś strzeli. Minutę później zaprzyjaźnił się z murawą Asamoah,
capnął sobie i siedział. Znowu coś z nogą i musiał zejść, a za niego taki
no mój kolejny ulubieniec, bo Pereyra. 84 minuta i bym coś rozwaliła w
domu, bo Llorente kapitalny strzał główką, ale zablokowany, piłka poleciała
do Teveza, ten nie zdążył dobić woleja i piłka przeturlała się kawałek od
leżącego pod bramką Llorente i wszyscy odprowadzili ją wzrokiem..
90 minuta i nasz boiskowy pociąg czyli Chiellini został sfaulowany i trochę
poleżakował na murawie. Ale po chwili wrócił.. nic go nie powstrzyma no!
4 minuty doliczone, wybiła 94, Tevez został wyglebiony w polu karnym
Olypiacosu i mamy karnego! Nie wiem z jakiej beki do karnego przystąpił
Vidal, bo jak dla mnie powinien Tevez albo Pirlo. Vidal taki cwany, a tak
strzelił i zwalił tego karnego, że głowa mała. Piłka strzeliła wprost w rękę
bramkarza, odbiła się, podleciał jeszcze Pogba, żeby ją dobić, ale nic z
tego.. Vidal, ogranij się człowieku, bo tak podsycałeś tłum do wiwatowania
a żeś spieprzył strzał. Chwilę potem 3 gwizdy arbitra i koniec meczu!
Juve wygrywa 3:2 z Olypiacosem, co daje nam 3 punkty, ehehehehehe.
Piękny mecz, kocham moje zebry, które grały w deszczu i wyglądały jak
zmokłe kury, ehehe. Kocham ich mocno! A z polaka nie napisałam, nic mi do
głowy nie przyszło, stwierdziłam, że po prostu jej powiem, że mój mózg
nie pracował wczoraj, nic mi nie pasowało i nie mam. Albo zarobię jakieś
nieprzygotowanie, albo dostanę 1. Trudno się mówi. Mama zrozumiała, że
nic nie umiem wymyślić, bo po prostu jestem za tępa i ona ma za tępe
dziecko. I niech baba nam w końcu zacznie zadawać normalne prace
domowe, a nie jakieś z dupy wzięte. Idę obczaić czy są już zdjęcia z meczu
i spać.. jutro 5 lekcji od 9:45, więc pośpię. Za to mam korki z matmy i
naukę mapki na histę.. zginę jutro, ale pocieszam się czterodniowym
weekendem! Dooobraaaanoooocc!