Carlos, Stephan i Leonardo.
Poszłabym na jakieś zdjęcia ogarnięte, bo po pierwsze:
- nie wiem co piłkarskiego już dodawać a co nie
- końskimi nie będę tu nawalała przecież
- swoich zdjęć ogarnietych w ogóle nie mam.. no.
- zrzutów nie chce mi się robić i nie wiem nawet z czego
Tak, to by było na tyle mojego podsumowania kurde.
Wczorajsze ognisko u Ali fajne. Dużo śmiechu, jakichś
durnych akcji i w ogóle. Po 20 z Patrycją się zwinęłyśmy
już, bo ja bez świateł na rowerze (bo ktoś i przednie ukradł,
a do tego ukradł dynamo) wolałam nie ryzykować jakiegoś
mandatu, bo wiadomo jak to jest przecież. Wróciłam to
wyszłam z psem na dwór, przeszłam do okoła osiedla i
do domu. 2 godziny czekałam aż mi się odcinek Hawaii 5.0
łaskawie załaduje, to chociaż w międzyczasie obejrzałam
odcinki Niekrytego Krytyka, których nie widziałam. Oj było
co nadrabiać, było. Został mi jeszcze jeden odcinek,
najnowszy jakiś, ogarnę go któregoś dnia. A dzisiaj
najpierw babcia po 7 zafunowała mi pobudkę domofonem,
bo psa musiałam zabrać z klatki, ale udało mi się zasnąć
z powrotem i pospałam do 11. Wstałam, śniadanie,
ogarnęłam się i po zakupy. Najpierw rachunki zapłaciłam,
potem do księgarni po kartkę na urodziny dla Marioli i
do Polo po pieczywo. Posiedziałam w domu i po 13 do
dziadków na obiad. Chwila u nich i o 15 do domu.
Siedzę i cały dzień czekam na typka z Poczty Polskiej,
aż łaskawie mi przywiezie zamwoną torbę i buty. Ale coś
czuję, że moje piękne Air Maxy przyjdą szybciej niż torba.
A jeszcze fajniej by było jakby przyszły jednego dnia.
Po 16 dziadek przyszedł, chwila w domu, ten wziął psa
na krótki spacer, to jak wrócili wzięlam rower, psa za
sobą i ten poniegał za mną. Potem z piłką do nogi poszalał.
Paczek to się nie doczekam chyba.. więc idę oglądać
Hawaii 5.0, pewnie tak jak wczoraj będę się śmiała z
McGarretta i Danno. No tych dwóch nie przebijecie no.
McGarrett szalony i porywczy, a Danno spokojny i ciągle
daje kazania dla Stevea. Żeby się śmiać trzeba oglądać, ha.
Jutro 18 Marioli na 19, a o 18 mam pierwszy w sezonie
mecz Juventusu, a grają przeciwko Chievo Weronie. Myślę,
że pierwszą połowę albo chociaż jej 40 minut obejrzę na
spokojnie, bo do Marioli i tak dziadek mnie zawozi, a
samochodem to góra 15 minut drogi tam. Lecę oglądać,
a potem.. muszę przekopać tumblra w poszukiwaniu jakichś
głupawych gifów z Juve. 2 ostatnio znalazłam, ten z epicką
miną Llorente wygrał wszystko, haha. Bang!
edit:
torba przyjechała, zdjęcie na Insta będzie! <3