NCIS: Los Angeles, czyli jak dla mnie mistrze ekranu.
Lupka raz i czytamy ten jakże dla mnie epicki dialog,
pomiędzy Hetty, Samem i Callenem.
Musiałam rozbić na 4, bo z jednego wielkiego
trudno by się czytało nawet na lupce.
Jestem ciekawa kiedy w końcu będę te nasze zdjęcia z Połowinek.
Dwu częściowy odcinek NCIS: LA obejrzany.
Potem mała przerwa i zaczęłam 4 sezon. 2 odcinki, a co tam.
Fajnie, że we wtorki wznowili emisję od 4 sezonu właśnie,
a ja nic nie wiedziałam.. teraz odcinek 3 i 4 ma być,
więc teraz nadrobiłam przynajmniej.
Pewnie pisałam to nie raz, ale: polecam wam ten serial!
Można się pośmiać ale też i emocjonować się.
A jak ktoś coś lubi czytać, to wpadłam jakiś czas temu na jednego bloga,
który jak dla mnie jest zajebisty, więc łapcie: http://agent-of-la.blog.onet.pl/
Naprawdę fajnie pisany.. tylko długo czekać trzeba na kolejny.
I w sumie wiedzieć o co chodzi w serialu, ale dobra.
I połapać w kelandarzu na dole.
I tak, mam masę linków do blogów z opowiadaniami na podstawie seriali.
Lubię czytać te wszystkie fanfiction.
Sama mam takiego bloga, ale cicho, bo ja się stoczyłam,
mój blog się też stoczył bo nie mam weny i jest co jest, czyli prawie nic.
Idę spać.. i coś się źle czuję, ale dobra. Pośpię i chyba przejdzie.
Dobranoc.