ehh to był cudny dzień *.*
Od tygodnia wsiadamy na Lutkę
Tylko na stępa i kilka prostych kłusa
Nic nie kuleje więc się mega cieszę
Na dodatek kobyłe energia rozpiera mocno..
Za 1 razem było superancko
Przejeżdżałam pojedyńczy drąg w stępie
Wszystko świetnie super
Na dosiad działa jak przed kontuzją wodzami praktycznie nic nie robiłam,
tylko tyle co coś zobaczyła to uniosła łeb
jeżdziłam po 1 połowie i tata położył 2 drąg
Na drugiej połowie i po 1 drągu miałam skręcić w lewo i przejechać ten drugi drąg
Wszystko pięknie ładnie ale gdy już przejeżdżałam 2 drąg to mój fantastyczny rumak skumał iż znajduje się na 2 połowie
Takie małe rodeo, wyskakiwanie z 4, pare strzałów z zadu i małe demby
Lekkie zdziwko miałam bo kobyła nigdy przenigdy pod siodłem tak nie robiła..
Ale ok, uspokoiłam i luzik
Zdygała się nie wiem czego, może temu że jak przed wsiadaniem prowadziłam ją po ujeżdżalni to na 2 połowę nie wchodziłam
Ale ok, już nie wyjeżdżałam tam potem bo jakby znowu tak brykała to niewiem czy z tą nogą by się coś nie stało
Mimo wszystko jest to obciążenie..
Wczoraj siedziałam 2 raz i było.. masakrycznie..
Tak jak poprzednim razem jeździłam jak bylo już ciemno ale światła na ujeżdżalni zapalone
Na drodze obok też latarnie świeciły
Zaczęłam jeździć, przed tym jak wsiadłam powiedziałam że nic mi dzisiejszego dnia nie zepsuje..
No cóż myliłam się. Jej się udało
Upajała się samym tym że IDZIE razem z kimś na sobie
Bała się wszystkiego, świateł nadjeżdżających samochodów, beczek, lasu, WSZYSTKIEGO
Płoszyła się tyle razy że sama zaczęłam się bać że ona się będzie bała
Każde spłoszenie = dziki galop jak najdalej od tego miejsca, na dodatek nie do opanowania..
Bylam taka sfrustrowana że szok..
Każde jej banie się ja odbierałam jeszcze bardziej.
W końcu nei wytrzymałam.
No bo ku**wa jak można się bać cavalettie??
Zsiadłam prowadzałam ją po czworoboku
Lewym boczkiem, prawym boczkiem żeby się nie bała.
Ale po co? Można przecież się wystraszyć wyimaginowanego wilka, i wystrzelić do przodu
Nadziała się na mój łokieć i jeszcze większe zdziwko. Zarobiła 2 kopulce( tak tak hejtujcie obrońcy zwierząt)
I już się nie bała. Nawet wyskakujący kot był normalny.
Wsiadłam i był miód.
Każdy jej krok był taktowany. Każdy. Zatrzymania od dosiadu.
Koń po 2 kopach był nie do poznania. Jednak ona potrzebuje czasem żeby jej uświadomić jak ma się nie zachowywać.
Potem tatko chciał na chwilke wsiąść i koniec. Była mega po tym jak jej 'wytłumaczyłam' to i owo.
Pozatym nie ma to jak się dowiedzieć o pisaniu próbnych matur na 3 dni przed faktem ;D
Polski jak polski, napisałam z poezji Tuwima
Dzisiejszy Angol był takk banalnie prosty że szok. Tak jak wcześniej się trochę bałam o rozszerzenie tak teraz jestem spokojna
Ale matma.. o no tu jest gorzej..
matematyca powiedziała że zdziwi się jak więcej niż 5 osób zda próbną bo wgl nie powtarzaliśmy nic.
babka tłumaczyła durekcji że bez sensu marnować tyle papieru jak my nic nie powtarzaliśmy tylko robiliśmy materiał z 3 klasy..
Ale nie, trzebabyło napisać
No cóż, próbnej na 100% nie zdałam ;D
Tomorrow geografia, tu się nie boję, a jestem zwyczajnie ciekawa. W domku robiłam maruty z gegry i bez zupełnego przygotowania tylko ze swoją głową pisałam na więcej niż 52% więc ciekawość się mnoży ;P
nie wspomną o milej/niemiłej nispodziance na 18.. pozostawie to bez komentarza
Da swidania ;>