Hopsamy.
Jakaś krzywa jestem.
Czerwiec się fajnie zaczyna . Jeśli wszyskie jazdy mają wyglądać tak jak piątkowa i dzisiejsza, to nie będę narzekać
.
Miałam Redę, chciałam Lukra, ale oczywiście ktoś mi się wpierniczył -.-. I za tydzień też, fajnie ci ludzie mają. Dobrze, że dzisiaj Marynki nie było, bo poszłabym siedzieć za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.
W kłusie fajnie, drągi też. W galopie była koszmarnie sztywna, dawno nie miałam takich problemów z wysiedzeniem jej. Później lepiej, zagalopowania ładne, ale za to na drągi pędziła. Pojechałyśmy parkur, udało nam się nie zabić xd. Już przynajmniej trochę się z tą swoją głową ogarnęła.
Potem pani Ania wsiadła. Zróbcie tak, żebym umiała choć w połowie jak jeździć! *.*
Wsiadłam, chodziła duuuużo lepiej. Nie miałam wrażenia, że zaraz mnie poniesie w siną dal, albo że się gdzieś wyrżniemy.
Potem urodziny Wery xd. Inteligentne rozmowy z Pawłem o gotowaniu kotów <ok>.