Liduś ^^.
PADAM!
Wczoraj z Werą i Pauliną pojechałyśmy do miasta, najpierw do galaxy, potem do kaskady i znowu do galaxy xd. Inteligentne rozmowy na manhatanie ;d. Dzikie ekspedientki atakujące Paulinę . I one się dziwią potem, że się do nich nie przyznaję i nie chcę z nimi nigdzie chodzić
. W kaskadzie niezłe akcje xdd. Udało mi się rozwalić serwetnik
.
Kupiłam sobie książki <3, wypatrzyłam torbę i spodne, Wera buty i sweterek, Paulina skarpetki xd.
Dzisiaj wstałam o 7, o 8 byłyśmy w kościele xd. Na 10 jazda, miałam Lidusia. Całkiem fajnie chodzi i nie trzeba go pchać. Ale po 30min juz ledwo zipiał i ciekło z niego. Galop na prawo ładny, na lewo masakra.
Po jeździe odczulanie go na wodę ^^". Chyba z pół godziny moczyłyśmy go gąbką, której i tak się bał xd.
Po południu teren na Amancie, pani Ania zafundowała nam taki cross, że ja nie mogę . Pod prawie pionowe góry, z prawie pionowych gór, nad przepaściami ;d. Na polu jak zagalopowaliśmy Amant mnie poniósł, wypadły mi strzemiona, cudem nie spadłam xd. Kto by w ogóle pomyślał, że po 2h jazdy i połowie terenu on jeszcze będzie miał siłe tak dawać! ;o Potem zagalopowaliśmy jeszcze raz, my na czołowych ^^. Z duszą na ramieniu, ale co tam, daliśmy czadu
.
Potem w lesie znowu skakanie przez rowy, przedzieranie się przez rzeczki i krzaki, znowu prawie pionowe góry. Wskakiwanie z szyi na siodło xd.
I jeszcze raz dzida w lesie.
Po drodze na goplanę, Amant postanowił nas potopić . I psa chciał skopać, co tam mu taki knypek będzie szczekał ;p.
Także tego, właśnie umieram . Jutro na bank nie wstanę.
Inni zdjęcia: farewell Ozzy O. deadweather... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24