Rudas .
Dzisiaj znowu ten pan na jeździe . Chodził super, ogarnia się. Coś tam skiknęliśmy, postanowił jednak, że podniesie giry ;p. Tylko ja się telepię jak kretynka, przejścia dzisiaj to była jakaś masakra! Już dawno nie byłam tak koszmarnie sztywna!
Trzeba się brać ostro do roboty i bez strzemion pojeździć przez bite dwa miesiące, przynajmniej.
Ale były momenty cudownego, luźniutkiego galopu, chociaż to. Do tego będziemy dążyć caly czas.
Po jeździe na myjkę, potem trochę go z Pauliną wyskubałyśmy. Jak ten koń błyskawicznie się uczy! :o Jeszcze trochę i nóżki będzie podawał bez problemu . I błyskawicznie nabiera kondychy :D.
Jestem w dobrym humorze i wyjątkowo jakoś pełna determinacji ;). Jeszcze gdybym mogła chodzić i nic mnie nie bolało, to było by super :p.