Chciałabym zacząć, ale tak strasznie się boję...braku akceptacji, wyczerpania chęci.
Dam z siebie wszystko, jedna zainspirowana osoba to już wielki sukces w pracy!
Znasz to uczucie porażki? Nawet jesli to nie Ty walczysz, a Twój najlepszy kompan, bardzo utożsamiasz się z jego osiągnięciami. Przychodzi taki moment, kiedy się orientujesz, że nie idzie mu najlepiej...Co wtedy? Oczywiście, że pomagasz. Bo bardzo Ci zależy.
Ale czy to jest dobre? Przeżywanie każdej chwili tak bardzo mocno, że nie potrafisz funkcjonować?
Nie potrafię ująć myśli słowami, jest bardzo późno, zwłaszcza jak ma się zajęcia do 16...
Aktualnie nie potrafię się ogarnąć, zobaczymy co przyniesie czas. :)
A jutro znów zbudzę się z nową nadzieją, każdy poranek to nowa szansa, która aż prosi się, żeby ją wykorzystać.
Skusisz się?