No to tak. Wczoraj byłam u Nubi. Szkoda było niszczyć ujeżdżalnię, więc pojeździłyśmy po pastwisku. Stępem ładnie szła. Do kłusa też chętnie przechodziła. Niestety mogłyśmy jeździć tylko po wąskim pasie, który nie był aż tak mokry, więc na końcach robiła małe półwolty w stępie. Nawet parę fouli galopu zrobiła ;P Co prawda był to typowo westernowy galop, ale był ;) Później trochę pokłusowałyśmy w ręce. Standarodo kuliła uszy i chciała atakować, ale koniec końców ładnie było. Bata w ogóle nie używałam :)
No to teraz tylko czekamy na zgubienie zimówki i będzie cudnie! :)