W urodziny zrobiłam więcej postanowień, niż na początku roku. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, których z całą pewnością nie doceniałam, a co na pewno zacznę robić.
I tak gorzkawy i łzawy wczorajszy dzień, osłodził i rozjaśnił mi płonący dwudziestoma czterema świeczkami tort wykonany przez Paulinę. Potem była kolacja, rozmowy, toasty i powrót do domu. A w domu rozmowy do bladego świtu. O życiu i o tym że z każdej sytuacji jest przynajmniej jedno dobre wyjście.
Dziękuję wszystkim za pamięć, niektórym za miłość, a jeszcze kilku osobom za wiarę we mnie, która jeszcze jakimś cudem ocalała.