Wczoraj miałam bardzo miłe i wzruszjące spotkanie z moimi wychowankami kończącymi szkołę (przed nimi jeszcze najtrudniejsze...matura)...nie z każdą klasą udało mi sie nawiązać taki serdeczny kontakt...myślę, że już trochę zapomnieli jak ich gnębiłam...he. he bo od kilku miesięcy jestem na urlopie zdrowotnym. Rozstania zawsze są przykre...ale taka jest kolej rzeczy...mam nadzieję, że nie stracimy zupełnie kontaktu...
Na zdjęciu z córunią...kolejna przerwa i dzieci zawitały do domu...jutro tutaj gospodarzą a my z mężem znikamy... :)))