...

O co chodzi z tym wszystkim, ze jednego dnia wracaja do ciebie osoby z twojej przeszlosci jakby nigdy nic? nie wiem, wychodze z zalozenia ze sie pamieta o ludziach wtedy kiedy jest zle, ze aha ktos tam jest jednak. nie wiem tez czemu wiekszosc ludzi zarzuca mi, ze kontakt sie urywa przeze mnie bo tez moglam sie odezwac. a nie, bo przeciez ja sie odzywalam, ale zazwyczaj ktos byl tak zajebiscie zajety swoim zajebistym zyciem ze nawet nie mial czasu pogadac, wiec moze by sie ktos kiedys ogarnal ze swoimi slowami, bo to naprawde dziwne tak tracic ludzi nagle. no zreszta niewazne, nie bede sie rozwodzic na ten temat, bo tylko sie wkurze, a nie o to chodzi. strasznie sie ciesze, ze komus jest dobrze w zyciu, ale wkurwia mnie odepchanie nagle jak zuzyta zabawke. ale taka jest kolej rzeczy, ze znani kiedys przyjeciele nagle nie umieja powiedziec czy cie lubia czy ich swoja osoba wkurwiamy.

'Shouldn't try to fix it if it keeps getting better,

Just let it go, forget it for ever and ever and ever

Don't ever resent a letter inside a single word written,

A little change can play lanes with the right vision.

Couldn't tell what would happen next

But as weeks went by look what turned to best.

Let it struggle just a little more,

Let it struggle just a little bit more, mhm.

Remember what the people said,

Remember what the people said,

When it's said and done,

Let it go.'

Jutro wracam na studia, wiec w sumie sie ciesze, bo juz mi sie znudzilo spanie do 11 i ogladanie ktoregos juz z rzedu sezonu Misfits. Jutro moj ukochany wf, na ktorym oczyeiscie bedziemy 20 minut na rozgrzewce biegac a potem jak dzieci specjalnej troski nawalac paletkami albo pileczka od siatki bez celu, bez wysilku. Wiec po co to bieganie na poczatku? Ciezko zrozumiec logike nauczycieli tego 'przedmiotu'.

Nie moge w sumie powiedziec zeby bylo nadzywczajnie zle. Jakos w sumie sie wszystko uklada na razie, jestem szczesliwym czlowieczkiem, ktory sobie zyje w swoim swiecie, ktorego nikt nie zauwaza. No nic, patrze z nadzieja w naprawienie przyszlosci, ludzkosci, aczkolwiek nie licze na cuda. Coraz bardziej zaczynam sie zastanawiac czy ktos nas tu zarabiscie nie testuje, czy damy z siebie zrobic szmaty, chujow i oszustow, zbrodniarzy zeby po smierci cos tam jednak nagrodzic tych co jednak byli pomimo wszystkiego w miare dobrymi ludzmi. Nie mowie tutaj o jakis katolicyzmie czy czyms, tylko po prostu o dobrych ludziach, dobrych duszach. Licze na to, ze istnieje karma. Jak nie tutaj na ziemi to moze gdzies indziej i że przyjdzie w koncu i wymierzy sprawiedliwosc. Byloby zajebiscie, bo sprawiedliwosc powinna byc zawsze i wszedzie. Inaczej popadamy w jakies idiotyzmy i świat się wali na kawałaeczki. No ale kogo to obchodzi, w koncu licza sie tylko przyejmnosci (czyt. kasa, pieniadze, moneyyyy) a nie to czy bedziemy dobrymi istotkami i czy ktos przez nas nie ucierpi. Dziwie sie dalej jak mozna sie nie brzydzic sobie jak sie jest zlym czlowiekiem, przeciez kazdy ma jakies tam sumienie nie? nie mowie tutaj znowu o jakis przykazaniach czy o bzdurnych klerowskich naukach gdzie nam beda gadac ze gumki to najwieksze zło a np oszustwo czy wyzwanie kogos to juz spoko, do wybaczenia bez problemu, tylko mowie o takiej moralnosci wrodzonej, ze ktos ma system wartosci jakiś i mózg że przeciez mozna odroznic chyba czy sie jest chamem czy nie. a moze nie da sie, bo ci ludzie maja skrawki mozgu i u nich to nie dziala? nie wiem. dajmy im na to zasilek, w koncu w zasilkach toniemy wiec dajmy tez idiotom kase za free, nic nowego :D eh, co za ludzkosc, mysle ze kilkanascie lat temu bylo znacznie lepiej z ludzmi, teraz wszystko sie sypnelo i naprawdeee nie wiem dokad to zmierza. na pewno nie w dobra strone..

to tyle ode mnie. jak zwykle wielki wywód, ale w koncu lubie duzo pisac ;)