"Mamy tylko siebie,
wielką mamy moc."
Już się nie mogę doczekać 4. lipca. Wreszcie razem zamieszkamy :) Doskonale wiem, że początek będzie bardzo, ale to bardzo trudny. Ale damy radę wyjść na prostą. On pracuje, ja od 15. lipca będę miała stałą pracę, więc jakoś sobie poradzimy. Bez względu na to co się stanie to i tak razem zawsze i do końca, co by się nie działo :) Jest tylko jedna sprawa, której się boję, mianowicie poinformowanie mojej mamy, o tym że się wyprowadzam. Robert powiedział, że pójdzie ze mną i to troche dodaje mi otuchy. Troche mi żal mojej mamy, że zostanie teraz sama, ale cóż... tak czasami w życiu bywa. Nic na to nie poradzę, poprostu mam dosyć ciągłej manipulacji mną.
Szkoda mi jest jeszcze jednej rzeczy, tego że moja mama wręcz nienawidzi Roberta. Ona odbiera go tak, jakby on chciał jej mnie odebrać. Ale tak nie jest. Wreszcie jestem szczęśliwa i chcę być z nim, przecież nie będę całe życie siedzieć z nią w domu...
Będę musiała złożyć papiery na studia. Jak usłyszałam ile kosztuje zaoczna pedagogika to się za głowę złapałam... 2000 pln za semestr. No ale cóż jak się uczyć nie chciało to teraz trzeba za to pokutować.
10. lipca jadę do ojca. Już od conajmniej miesiąca się wybieram i ciągle coś wypada, ale teraz już nic nie powinno się stać. Moja mama już nie będzie miała nic do powiedzenia w tej kwestii.