Jeśli cierpienie uszlachetnia- to wybaczcie, ale wolę nie byś szlachetna tylko szcześliwa. Chociaż człowiek szcześliwy chce sie dzielic swoim szcześciem z innymi...czyli po co komu cierpienie...zadaje sobie pytanie o sens cierpienia jakie przedstawia nam kosciół, jesli Bóg kocha człowieka to czemu zsyła na niego ciężar, którego nie jest w stanie znieść?
i nie chce mi sie słuchać,że każdy musi nieść swój krzyż a Bóg nie daje nam wiecej niz jesteśmy w stanie znieść. Gdyby tak było to nie byłoby samobójstw! Chyba,że ktos robi dla przyjemnosci?
NIe wiem:(