załóżmy, że w istocie jest tak, że w danym momencie swojego życia spotykasz kogoś, kogo podrzuca ci twoja karma, masz tam te swoje czakramy, otwarte, zamknięte, półotwarte, czy też czakramy w stanie surowym.
(otwartym, zamkniętym. rozdziawionym może. albo czakramy pruderyjnie rumieniące się. )
od tych twoich ewentualnie zarumienionych czakramów zależy na przykład przepływ energii między tobą a kosmosem, twój osobisty związek z wszechświatem i jądrem ziemi. energia ma przepływać. otwieramy czakramy, hop, hop, proszę się nie krygować. czakramy hooopaaa, wyuzdani są pożądani.
nie bez znaczenia dla twojej karmy, pedigri, łiskas, ogórkowa, jest również piętno poprzednich wcieleń, twoich zawszonych, zadżumionych poprzednich wcieleń, wcieleń bez butów, za to z oszczepem, wcieleń jędrnych i krzepkich, a niedożywających pięćdziesiątki, wcieleń z brudnymi rękami i kodeksem rycerskim.
wcieleń, wcieleń, jeleń.
no co więcej powiedzieć. samoświadomość, samoświadomość. samoświadomimy, usamoświadamiamy, samoświadamiamy u. sobie sami. kto nam lepiej zrobi niż sobie my sami. sami sobie najlepiej uświadomimy,sami sobie zrrrobimy, będzie nam najlepiej! sami sobie robimy!
oj.
cóż dodać. może tylko schizofrenię obyczajów globalnej wioski, nanonatężenie bodźców poszukiwania sensu drogi.
kochasz mnie? a może po prostu Freud. ach nie, błagam, Konfucjusz. Camus? pewnie też trochę. Hrabala, w naszym przypadku, się nie uniknie, kochany. Możesz sobie nie chcieć. Byle nie Magda Gessler.
wróżka Judyta ma nagi biust.
a kto gdzie śpi, wiadomo od razu.