Jak już jestem to coś napiszę...
Od miesiąca nasze życie to istny koszmar. W życiu nie pomyślałam że dostanę taką nauczkę. Osoba najbliższa memu serca strasznie mnie zawiodła. Dzięki Bartkowi jakoś funkcjonuje. Nie myślę o złu jakie nas spotyka. Bartek strasznie chorował, po tygodniowej kuracji antybiotykami, sterdydami i innymi lekami zaczął je zwracać a temperatura przekraczała 40 stopni. Niczym nie można było jej zbić. Lekarze nie wiedzieli co jest. Trafiliśmy do szpitala. Badania, igły, i płacz Bartka. Wyniki krwi wykazały stan zapalny organizmu. Polepszylo się i od poniedziałku jesteśmy w domu. W szpitalu miałam czas na przemyślenie całego życia mimo to nadal nie wiem co dalej....