Z cyklu: "Lekcja Polskiego"
Wernyhora, ukraiński wieszcz czy tam poeta (a raczej jego graficzna interpretacja autorstwa Witkostkiej :P).
i taka oto moja notatka z lekcji (wyłapane przypadkiem fragmenty wypowiedzi):
"No tak jak jakby, że
Chochoł też jest!
Z jednej strony, że jest to krzak.
Nie będzie poawstania.
Zakwitnie na wiosnę taniec Chocholi.
Jasiek śni, jest nadzieja.
Chłopi stoją nieruchomo.
Dlaczego?
Kosy do walki.
Moment, nie nadchodzi, pełen marazmu i senności.
Z jednej strony inteligencja, głupstwo, nie chłopstwo.
Gospodarz, dziennikarz, ja lubię Żydów.
Rachel później umarła - bo była żydówką.
Kurdę, książkę przeczytałeś.
Kończy się tańcem Chocholim.
Miałeś chamie złoty róg!
Za mało angażuje się w sprawy chłopskie.
O siedemnastej.
Ważne, żeby rodzice byli.
Ale tylko pozornie.
Herbata w termosie!
10 złotych na wstęp.
Chłopi teraz!
Gotowi do walki, do czynu, potrzebują mnie.
Wojtek, bo będziesz chciał, żebym Ci powtórzyła!
Kurde, gałąź mi się wykrzywiła.
Ile ja bym dała za pizzę z ananasem! Wszystko!
W piątek nie wiem, jak będzie z tym spotkaniem.
We wtorek będziecie pisać na lekcji kolejny tekst z Wesela naturalnie.
Nie przyjmuję. Bo to był temat maturalny.
Nie pamięta Pani?"
:)