czuję się jakby dla mnie dzisiaj był koniec roku i od jutra zaczynał się kolejny, w którym znów jest początek czegoś nowego. tyle się wydarzyło przez te dziewięc miesięcy, że faktycznie mógłby być już sylwester i mogłabym robić podsumowanie. tyle złych, ale i dobrych rzeczy, nie wiem kiedy to wszystko się działo. dzisiaj oficjalnie zostałam przyjęta na studia, więc faktycznie zaczyna się coś nowego, a pewien etap definitywnie kończę. chciałabym powiedzieć, że jestem szczęśliwa, ale chyba jeszcze nie jestem w stanie.  zobaczymy co przyniesie "jutro". dużo się nauczyłam przez ostatnie miesiące, a przede wszystkim otworzyłam się na nowe znajomości, a to może mi się przydać. cieszę się, że jednak się podniosłam i wybrałam tą drogę, a mogło być na prawdę ze mną źle, chyba i ja i przyjaciele a nawet rodzice mieli różne scenariusze przed oczami, może nawet te najczarniejsze. nie ma już co do tego wracać. czas otworzyć nowy rozdział :) 

nigdy, ale to nigdy się nie poddawajcie. 

[zdjęcie moje.]