Mogę tu umrzeć za ten rap, za ten hip-hop, za rytm ten
I choć sama śmierć w sobie jest pomyłką w zamyśle
Pojmując statystycznie, kto nas zechce uleczyć?
W rękach karty życia trzymam, tylko niepotrzebne skreślić
To powietrze mnie męczy, układ w mieście pajęczyn
Każdy problem, żyjąc z ludźmi, to w projekcie się piętrzy
Ten stres i zaniedbanie, powodują nerwy
Gdy budzę się nad ranem, czuje się niepotrzebny
Nie chcę skończyć jak kołek, czy w garniturze hołek
Bo największe sukcesy to się odnosi pod stołem
Lolek na drogę, kop w dupę na zachętę
Czy zdążę wszystko nagrać, jeśli wkrótce odejdę
Te pretensje nie do mnie, nie wymięknę jak Allways
Bo nawet gdy zwariuję, to nie wepchniesz mnie w kołnierz
Żyć oszczędnie, spokojnie, tak mnie nauczono w domu
Trzymając mic-a w dłoni walczę tu o honor ziomów!
Za słowo do grobu, tuu wiara w każdy wers
Bo szacunek ma do prawdy tylko ten co patrzy wstecz
Ten rap zamrozi(ł) rtęć, jak i krew w twoich żyłach
Jeśli nie wiesz ile znaczy dla życia łakomych chwila.:[damyrade]:[damyrade]:[damyrade]