choć mi się nie spieszy, wiem, że najwyższa już pora.zapytałam się właśnie jak to jest, że podczas każdej kolejnej gry to ja jestem istotą najwyższą. coś tu nie tak.zastanawiam się czy był kiedyś czas gdy byłam jasnym stworzeniem.
zaczynając od początku, o ile jest jakiś początek..nie myślę na siłę bo to już nie czas.ogarnia mnie straszliwa tkliwość, tyle wiem.
śmiesznostek dużo. nie spamiętuję wszystkich.dzieci chowam do szafy. to moja metoda i technika pracy.mówią, że by docenić jedną godzinę wystarczy spytać kogoś kto czeka. o tak. godzina dłuży mi się do wieczności.
jechałam do domu i myślałam nad słowami. że zostają, później trwają osierocone. ale czy to powód by ich szczędzić?i cały czas zastanawiam się co robić.gdybym umiała...gwiazdkę z nieba..dam.
niedziela będzie udana.