wiedziałam, że ona czeka właśnie na mnie.
widziałam to po jej minie.
zadziorny uśmiech, rozmarzone oczy, papieros w dłoni.
zaciągnęła się kolejny raz, wyrzuciła peta za siebie, przestała machać nogami i lekko zeskoczyła z ławki.
wpadłam w popłoch.
czy ona zamierzała do mnie podejść?
co planowała zrobić?
po chwili się dowiedziałam co.
jej usta rozszerzyły się w jeszcze większym uśmiechu i szepnęła mi do ucha : "strasznie mnie podniecasz."
oblałam się rumieńcem.
czułam jak gorąco i purpura wpływa na moją twarz.
nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu, wypowiedzieć żadnego słowa.
nie mogłam z tamtąd się ruszyć.
czemu u diabła nie mogłam się z tamtąd ruszyć?
co mnie trzymało?
jej słowa?
jej ciało?
czy strach?
a może to był ten moment kiedy musiałam zmienić coś w swoim życiu?
ona stała i patrzała na mnie wyraźnie wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi z mojej strony.
zamrugałam kilka razy powiekami, uśmiechnęłam się profesjonalnie, nachyliłam do jej ucha, po czym przygryzając delikatny płatek, odszepnęłam : "ty mnie też."
a ona zaśmiała się cicho po czym pociągnęła mnie za rękę i po chwili stałyśmy we wnęce między budynkami.
zaczęła mnie obsypywać pocałunkami, jej usta nie mogly oderwać się od mojej skóry.
jej ręce błądziły po moim ciele, jakby żyły własnym życiem.
gdzieś w zakamarku głowy pomyślałam o ludziach, którzy przechodząc obok wnęki nie omieszkali do niej zajrzeć.
a ona jakby czytając mi w myślach, rzuciła pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim : "to nieważne. nieważne. oni nie rozumieją tak fascynującego zjawiska."
przytaknęłam głową i już po chwili nie zwracałam na nic uwagi.
w głowie była tylko ona, jej ciało, jej usta, jej słowa, jej zapach.
tylko ona.
mały edit.. wróciłam z opowiadaniami na blogspota, jeśli ktoś jest zainteresowany, niech kliknie..