Warszawa nocą 1/n

Ta Warszawa serio wygląda lepiej w nocy. W dzień budynki są nieciekawe.

Ponieważ lans musi być, nadciąga epoka lodowcowa i z kosmosu musi być nas widać to w nocy radośnie iluminacje rozświetlają miasto. Co z tego, że gwiazd nie widać, a z daleko miasto wygląda jakby płonęło. "Płaskie" budynki zyskują to, co Diodaki lubią najbardziej - kontrast. Co prawda akurat tutaj tego nie widać, ale będzie!

Ale właściwie po co? Odpowiedź jest klasyczna: bo mogę. Hurrejz, hurrejz - mam wreszcie statyw! Całe to przedsięwzięcie polegające na zabijaniu czasu wciskaniem spustu migawki zyskało na profesjonalizmie. Wyglądam truu i pr0 rozstawiając tripoda. No i ten niezaprzeczalny lans na dzielni bujając się z pokrowcem przerzuconym przez ramię. A jest lans po całości bo na pokrowcu jest nawet logo producenta! Statyw jest o tyle wygodny, że nawet nie trzeba go nosić ze sobą. Wystarczy mieć wkręconą szybkozłączkę i już wszyscy widzą, że masz statyw. Teraz jeszcze trzeba wygospodarować parę groszy na osłonę przeciwsłoneczną. Dzisiaj jej brak dał mi w kość... ee... chciałem powiedzieć, że będzie dobrze się prezentować na obiektywie. No bo przecież co by zadawać szyku mogę nazwać się nie fotografem a fotografikiem i usuwać refleksy w M$ Paint.

Muszę jeno wprowadzić pewne modyfikacje do statywu.

1. Niby jest jedna poziomica ale o kant kuli ją potłuc. Trzeba będzie przy głowicy sprytnie zamontować drugą. Mam już nawet koncept jak to zrobić. Oczywiście prowizorka i partyzantka więc planuję zmieścić się w 10zł.

2. Niby ciepło jest na dworze i łapki nie marzną. No dobra... koszulka termo, bawełniak, ciepła bluza i kurka późno-jesienna. Komfort cieplny zapewniony. Tylko, że nogi aluminiowe namarzały. Złośliwe wielce, bo wiedząc, że nie mam łapkawiczek, miały temperaturę niższą niż otoczenie. Nie wiem jakim cudem, ale tak było. Jak chciałem go przenieść to było mało fajnie. I teraz zastanawiam się między korkową owijką na kierownicę rowerową a neoprenową osłoną pod łańcuch. Bo otulina na rury PCV w budowlańcu wydaje mi się rozwiązaniem mało wyrafinowanym. Ubolewam tylko, że żadne rozwiązanie nie występuje w moro.

3. No właśnie... Jestem dziwny i strasznie mnie korci, co by strzelić na nim metro moro. Jakkolwiek by to nie brzmiało. Tegez, tak w ogóle to określenie moro jest niepoprawne bo odnosi się do wzoru kamuflażu Ludowego Wojska Polskiego. Diodak nudzi i uczy więc poprawnym określeniem byłby "kamuflaż metro" (do walki w terenie zurbanizowanym). No wiecie... ten czarno-biały, tudzież szary, w zależności od postrzegania kolorów.